Amerykanie odważniejsi niż Europejczycy

W USA w poniedziałek w kalendarium nie było ważnych dla inwestorów danych makro. Nie było też wielu istotnych raportów kwartalnych spółek, ale reagowano na opublikowany przed sesją raport IBM oraz czekano na publikowany po sesji raport Apple, co wpływało już (pozytywnie) na nastroje podczas sesji.

Nadal nie wiadomo było, czy piątkowe odbicie zwiastuje koniec korekty, czy jest jedynie ruchem powrotnym do linii szyi formacji podwójnych szczytów. Trudno było oczekiwać w poniedziałek wyjaśnienia tej sytuacji – byłby nim albo duży spadek albo duży wzrost indeksów. Okazało się jednak, że Amerykanie byli zdecydowanie większymi optymistami niż Europejczycy, bo indeksy europejskie całkiem wyraźnie spadły.

Reagowano przede wszystkim na raporty kwartalne spółek, ale uważam, że nie był to jedyny czynnik. Halliburton podał lepsze od oczekiwań wyniki i akcje drożały, ale IBM zasmucił posiadaczy akcji i akcje całkiem mocno taniały. Drożały bardzo wyraźnie akcje Apple przed publikacją raportu kwartalnego. To pomagało bardzo indeksowi NASDAQ.

Uważam też, że bykom pomagały nie tylko informacje ze spółek. Pozostało 8 dni do posiedzenia FOMC. Fed może wtedy wyemitować komunikat, w którym złagodzi swoje zamierzenia, co spodoba się rynkom. Nie musi tak być, ale gracze mogą na to liczyć, a to będzie pomagało bykom. Od strony technicznej ważne było jednak tylko to, czy S&P 500 wróci nad średnią 200. sesyjną i jednocześnie nad linię szyi podwójnego szczytu (1.909 pkt.). Ta sztuka się nie udała, ale indeksy całkiem mocno wzrosły, a NASDAQ swoją średnią 200. sesyjną naruszył.

GPW w poniedziałek rano nie zaskoczyła. Sesja rozpoczęła się od niewielkich zmian (wzrostów) indeksów. Nieznacznie szkodzić mogło to, że na innych giełdach europejskich od rana trwała korekta po piątkowych zwyżkach.

WIG20 trzymał się nad poziomem neutralnym, ale z tendencją do osuwania się, co w okolicach południa doprowadziło do zaczerwienienia się indeksu. Po publikacji raportu kwartalnego IBM, kiedy indeksy w Europie traciły już po około półtrora procent, WIG20 też już spadał.

Końcówka sesji była bardzo słaba – WIG20 stracił 0,6 proc., czyli o połowę mniej niż indeksy we Francji i w Niemczech. Trzeba brać też pod uwagę, że początek sesji w USA był dość niepewny, co hamowało u nas popyt. Generalnie – niepewność odnośnie rozwoju sytuacji trzymał inwestorów poza rynkiem, czego efektem był śladowy obrót. Trudno było oczekiwać w tej sytuacji sukcesu byków.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion