Komunikat FOMC umocnił dolara
- Utworzono: piątek, 16, marzec 2012 16:56
Ubiegły tydzień zdominowany został przez nastroje związane z polityką monetarną Rezerwy Federalnej, a dokładniej mówiąc przez zmniejszające się prawdopodobieństwo kolejnej rundy luzowania ilościowego w Stanach Zjednoczonych. Wtorkowe posiedzenie FOMC zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosło zmiany stóp procentowych, jak również okresu ich utrzymywania na rekordowo niskim poziomie, jednak nie sama decyzja FOMC była najważniejsza, a komunikat po posiedzeniu komitetu, w którym brak było sygnału ze strony władz monetarnych o możliwości dalszego luzowania polityki pieniężnej. Wpłynęło to na wzrost zainteresowania inwestorów amerykańska waluta i podtrzymanie trendu spadkowego na eurodolarze. Ponadto wyraźnie osłabione zostały obserwowana w ostatnich miesiącach zależności rynkowe. Dotychczas dobre dane makroekonomiczne z USA były impulsem do wzrostu apetytu na ryzyko, osłabienia dolara i zwyżek indeksów giełdowych. W ostatnich dniach kolejne stosunkowo dobre dane z amerykańskiej gospodarki (potwierdzające malejące prawdopodobieństwo na QE3) wywoływały wzrost wartości dolara. Obecną tendencję rynkową dobrze obrazuje trzydziestodniowy, kroczący wskaźnik korelacji procentowych zmian wartość indeksu S&P 500 i kursu EUR/USD, który osłabł z poziomu 0,9 notowanego pod koniec ubiegłego roku, do 0,39, czyli wartości najniższej od blisko roku. W ubiegłym tygodniu poznaliśmy dane, które potwierdzają stopniowe ożywienie w amerykańskiej gospodarce. Wzrosły bowiem wartości regionalnych indeksów koniunktury, a ponadto po raz kolejny na niskim poziomie znalazła się cotygodniowa liczba nowo zarejestrowanych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Lekko negatywnie zaskoczyły dane o produkcji przemysłowej, która w lutym wykazała zerową dynamikę w ujęciu miesięcznym (jednak duży wpływ na to miała znaczna rewizja w górę styczniowego odczytu) oraz indeks Uniwersytetu Michigan, którego wartość spadał pierwszy raz od sześciu miesięcy. Prawdopodobnie w tym miesiącu negatywne nastroje związane z wysokimi cenami ropy przewyższyły optymizm związany z poprawą sytuacji na rynku pracy.
We wtorek ceny ropy wyznaczyły lokalne szczyty. Cena londyńskiej ropy Brent wzrosła do 126,8 USD za baryłkę, zaś ropa notowana na nowojorskiej giełdzie do 107,3 USD. Następnie rozpoczeła się korekta. Ceny surowca były ciągnięte w dół przez umacniającego się dolara oraz wzrost zapasów czarnego złota w Stanach Zjednoczonych. Zniżki cały czas są ograniczane przez utrzymujące się obawy o podaż z Bliskiego Wschodu. Przywódcy Wielkiej Brytanii i USA powiedzieli, że szanse na dyplomatyczne rozwiązanie sporu z Iranem w kwestii rozwijania programu atomowego są coraz mniejsze. Ten czynnik powoduje, że w ostatnim dniu tygodnia ceny surowca znów rosły. Co więcej, zbliża się termin wprowadzenia sankcji zakładających wstrzymanie dostaw irańskiej ropy do Europy, co najprawdopodobniej spowoduje kolejne wzrosty cen. Zniżkują ceny metali szlachetnych. W perspektywie tygodnia złoto straciło na wartości ponad 3 proc., zaś srebro ponad 5 proc. Złoto w poniedziałek spadło do najniższego poziomu od 2 miesięcy (1634 USD za uncję). Przecena metali szlachetnych wynika z umocnienia dolara oraz wzrostu apetytu na ryzyko. Inwestorzy, w związku z coraz lepszymi danymi ze Stanów Zjednoczonych, lokują fundusze w mniej bezpieczne (lecz mogące przynieść większe zyski) aktywa. W perspektywie minionego tygodnia ceny miedzi wzrosły. Główną przyczyną wzrostów jest ożywienie gospodarcze w USA. Z drugiej strony, inwestorzy nadal obawiają się słabszego popytu w Chinach, które są odpowiedzialne za 40 proc. globalnej konsumpcji. Dziś tona miedzi na Londyńskiej Giełdzie metali wyceniana jest na 8650 USD.
Złoty w ubiegłym tygodniu nie tylko stracił na wartości względem euro i dolara amerykańskiego odpowiednio 1,1 i 1,4 proc, ale także należał do najsłabszych walut z grupy emerging markets. Co więcej umiarkowanie wzrastał środkowy i dłuższy koniec krzywej rentowności polskich papierów dłużnych. Wśród publikacji makro za najważniejszy odczyt uznać należy inflację CPI, słabo wypadły odczyty z rodzimego rynku pracy. Dynamika wskaźnika CPI w lutym zaskoczyła: ceny konsumenckie wzrosły 4,3 proc. rok do roku i 0,4 proc. w ujęciu miesięcznym. Presja inflacyjna okazała się silniejsza niż zakładała nasza prognoza, jak i rynkowy konsensus, co można częściowo przypisać rekonstrukcji koszyka inflacyjnego. Do wysokiego odczytu przyczyniły się zarówno czynniki egzogeniczne, jak i krajowe, które można postrzegać jako przejaw siły popytu wewnętrznego. Do pierwszej grupy należy zakwalifikować przede wszystkim wysokie ceny ropy wynikające z napięć geopolitycznych w rejonie Zatoki Perskiej, które przełożyły się zwyżkę cen w kategorii transport o 0,6 proc. m/m. Wzrosły także tradycyjnie zmienne ceny żywności (o 0,7 proc. m/m, podczas gdy średnio rzecz ujmując w ostatniej dekadzie ich dynamika w lutym wyniosła 0,2 proc.), co również wpisuje się w tendencje ogólnoświatowe – globalne ceny żywności mierzone wskaźnikiem obliczanym przez agendę Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa były o około 1 proc. wyższe niż styczniu. Bardziej jastrzębie stanowisko Rady Polityki Pieniężnej w ostatnich miesiącach przełożyło się na zmianę wyceny rynkowych stóp procentowych i na mocy koncepcji dyferencjału stóp procentowych jest jednym z głównych czynników wspierających złotego. Umocnienie rodzimej waluty (od początku roku do dolara o 10 proc., a do euro o 8,1 proc.) decydenci przyjmują z otwartymi ramionami, gdyż poprzez kanał kursowy ogranicza presję cenową, a przecież inflacja CPI od kilkunastu miesięcy utrzymuje się powyżej górnej granicy celu NBP. Jednak wysokie wartości przybrane w lutym przez wskaźniki inflacyjne, choć odsuwają nieco perspektywę dezinflacji do celu NBP, to nie przyniosą radykalnej zmiany polityki monetarnej. Rada Polityki Pieniężnej utrzymywać będzie jastrzębi ton, lecz naszym zdaniem nie zdecyduje się na podwyżki stóp. Taki scenariusz zdaje się potwierdzać wycena przyszłych rynkowych stóp procentowych kontraktami FRA, która kształtuje się na poziomie zbliżonym do notowanego przed odczytem wskaźnika CPI. Na marginesie warto odnotować, że zwiększenie udziału wydatków na najbardziej podstawowe potrzeby w koszyku inflacyjnym jest jednoznacznie negatywne i świadczy o pauperyzacji społeczeństwa. Rynek pracy wciąż jest skazą na relatywnie pozytywnym obrazie rodzimej gospodarki, co potwierdziły piątkowe odczyty. Dynamika zatrudnienia w ujęciu rocznym ostatni raz wzrosła w lutym 2011 roku. Stopa bezrobocia w poprzednim roku w każdym miesiącu była wyższa niż w analogicznym okresie 2010 roku, a w lutym (wg MPiPS) wzrosła do 13,5 proc. Prostym wskaźnikiem pozwalającym ocenić poziom życia gospodarstw domowych jest tak zwany misery index - obliczany jako suma stopy bezrobocia i rocznej dynamiki cen konsumenckich. W przypadku Polski kształtuje się on obecnie na poziomie blisko 18 punktów. Dla porównania, w przypadku Czech kształtuje się na poziomie zbliżonym do 13 punktów, dla Węgier wynosi 17 punktów. Dla Niemiec, za sprawą najniższego od zjednoczenia kraju poziomu bezrobocia, przybiera wartość poniżej 10 punktów, a dla państw borykających się z kryzysem zadłużeniowym: Grecji, Hiszpanii i Portugalii odpowiednio 22,8, 24,85 i 17,6 pkt.
Sporządził:
Szymon Zajkowski,
Bartosz Sawicki,
Marcin Kaczorowski,
Departament Analiz
DM TMS Brokers S.A.
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5865 gości