Wybory i obawy o QE3 szkodzą amerykańskim bykom

Kończący tydzień piątek był w USA bardzo dziwnym dniem. Wydawało się, że wszystko sprzyja bykom, a jednak poniosły one sromotną klęskę. W Europie panował umiarkowany optymizm hamowany jedynie zachowaniem giełd amerykańskich, publikowane w piątek dane makro były dobre lub bardzo dobre, a jednak na rynku akcji, surowców i walutowym panował pesymizm. Dlaczego? O tym niżej.

Spójrzmy wpierw na dane makro. Liczba nowozatrudnionych w październiku Amerykanów zdecydowanie przewyższyła bardzo stonowane prognozy. Oczekiwano, że przybędzie 125 tys. miejsc pracy, a przybyło 171 tys. Co bardziej istotne w sektorze prywatnym zatrudniono 184 tys., a spodziewano się również zatrudnienia 125 tys. Stopa bezrobocia co prawda wzrosła tak jak oczekiwano z 7,8 na 7,9 proc. Jednak pamiętać trzeba, że w poprzednim miesiącu stopa bezrobocia tak mocno spadła, że zdumiała analityków i komentatorów. Poza tym stopa bezrobocia w USA jest całkiem niewiarogodnym wskaźnikiem,

Raport o wrześniowych zamówieniach przemysłowych był lepszy od oczekiwań. Wzrosły o 4,8 proc. m/m (najwięcej od marca 2011) – oczekiwano 4,5 proc. Pamiętać jednak trzeba, że w sileniu zamówienia spadły bardzo mocno (5,1 proc.), więc wzrost doprowadził tylko do poziomu równowagi. Na parę dni przed wyborami prezydenckimi w USA te akurat dane mogą nie miały specjalnego znaczenia.

Na pozór kuriozalnie zachowały się rynki akcji. Już na początku sesji niewielka tylko pozytywna reakcja na publikację dobrych danych ostrzegała, że coś nie gra. Że jest jakiś ukryty problem. Nie jest on tak znowu bardzo ukryty. Chodzi oczywiście o niepewność przed wtorkowymi wyborami prezydenckimi, o to, co czy Ben Bernanke będzie kandydował i czy w 2014 roku nadal będzie szefem Fed i o to, co stanie się wtedy, jeśli w życie wejdą regulacje, które sprawią, że klif fiskalny stanie się rzeczywistością.

Strach był tak duży, że indeksy wymazały całkowicie czwartkowe, solidne wzrosty. Tak jak już wiele razy pisałem: dopiero po wyborach prezydenckich (6.11) zobaczymy, jaki los czeka rynki finansowe.

GPW środową sesję zakończyła praktycznie neutralnie i przez całą piątkowa sesję zanosiło się, że podobnie (być może niewielkim wzrostem) zakończy bardzo nudną sesję piątkową, kiedy to indeksy przez cały dzień trzymały się blisko poziomu neutralnego. Ostatnie godziny sesji były jednak bardzo dziwne. Indeksy w USA osuwały się, a u nas WIG20 pełzł na północ.

Zakończyliśmy dzień (podobnie jak inne giełdy europejskie, które były dużo silniejsze niż amerykańskie) wzrostem WIG20. Był to nieco dziwny wzrost (1,23 proc.), bo wypracowany przede wszystkim dzięki cudo-fixingowi, który podniósł indeks o blisko jeden punkt procentowy. Czy należy traktować tę zwyżkę poważnie? Być może jest to wypracowywanie bazy przed wyborami w USA. Jeśli nastroje po nich będą dobre to indeksy ruszą z wyższego poziomu, a jeśli będą złe to poprzedzający je wzrost wypracuje zapas zmniejszający skale strat.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności