Amerykanie zajęli przedwyborcze pozycje

W USA ostatni dzień przed wyborami (prezydenta, Izby Reprezentantów i 1/3 Senatu) był kolejną, praktycznie ostatnią już szansą, na zajęcie pozycji przed tym wydarzeniem. Niepewność zawsze pomaga niedźwiedziom, a tym razem niepewność była bardzo duża.

Nie tylko nie wiadomo było, kto wygra, bo sondaże pokazywały praktycznie remis, ale też nie wiadomo było, co jest lepsze dla rynków. Teoretycznie Romney był lepszy ze względu na możliwość uniknięcia klifu fiskalnego, ale Obama, dlatego że Ben Bernanke, szef Fed zapewne po 2013 roku nadal byłby szefem Fed.

Dane makro wspierały obóz byków. Październikowy indeks ISM dla usług spadł z poziomu 55,1 do 54,2 pkt. (oczekiwano spadku do 54,5 pkt.). Reakcje rynków na tę publikację są zazwyczaj niewielkie, a tuż przed wtorkowymi wyborami prezydenckimi były wręcz żadne. Najważniejsze było jednak przede wszystkim to, że sektor się nadal rozwija.

Na rynku walutowym kurs EUR/USD nadal spadał sygnalizując, że rynek boi się zarówno sytuacji w Grecji jak i wyborów w USA.  Umocnienie dolara mogło też sygnalizować, że rynek przewiduje wygraną Mitta Romneya. Problem w tym, że różne są oceny reakcji rynków na wygraną tego kandydata. Część twierdzi, że dolar wtedy osłabnie, a część, że się umocni.

Teoretycznie powinien się umocnić, bo Romney ma większą szansę na załatwienie problemu klifu fiskalnego, a poza tym rynek powinien zakładać, że będzie starał się ograniczać zadłużenie USA i nie powoła na nową kadencję (2014 rok) szefa Fed, który kontynuowałby politykę druku dolarów. Problem w tym, że jeśli nastroje się poprawią (zasypanie klifu) to kurs EUR/USD wzrośnie, bo do dłuższego czasu zawsze rośnie, jeśli nastroje są lepsze. Tak więc każda prognoza może być prawdziwa – zależy od tego, czy jest krótko- czy długoterminowa.

Rynek akcji był bardzo niepewny, ale też już zaczął wykazywać symptomy zmęczenia przygotowaniami do wyborów. W poniedziałek już naprawdę wszyscy zajęli swoje pozycje. Nic więc dziwnego, że indeksy krążyły wokół poziomu neutralnego, a w ostatnich godzinach sesji zaczęły zyskiwać. Im bliżej było do końca sesji tym bardziej „bycze” stawały się nastroje. Zakończenie sesji zwyżkami sygnalizuje wyraźnie, że ci gracze, którzy chcieli przed wyborami sprzedaż akcje już to zrobili. To duży plus dla byków.

Po tym dziwnym (zarówno w Polsce jak i w USA) zakończeniu sesji piątkowej indeks WIG20 oczywiście rozpoczął poniedziałek od spadku indeksów. Niepokój był jednak bardzo stonowany, a w okolicach południa WIG20 zaczął odrabiać straty. Nic z tego nie wyszło, ale półprocentowy spadek trudno uznać za przecenę. Potwierdzał się więc sygnał dany podczas piątkowego fixingu - nasz rynek będzie w miarę spokojnie czekał na wybory w USA.

Prawdziwą siłę pokazał jednak rynek tuż przed rozpoczęciem sesji w USA. Na innych giełdach europejskich nic się nie zmieniło, ale na GPW indeks WIG20 pod wodzą PZU ruszył na północ. Dzień zakończyliśmy neutralnie (spadkiem WIG20 o jedynie 0,09 proc.). Taka sekwencja (w piątek cudo – fixing, w poniedziałek zakończenie neutralne) sygnalizuje, że rynek szykuje się do wzrostów.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności