Niepokój nadal panuje na rynkach
- Utworzono: piątek, 09, listopad 2012 09:36
W USA czwartkowe zachowanie rynków po środowej przecenie było wielką zagadką. Wiadomo było, że tylko spory wzrost indeksów pokazałby, że przecena była tylko wypadkiem przy pracy. Niedźwiedzie były jednak zdecydowanie zbyt silne. Nadal działały obawy przed fiskalnym klifem oraz (w niewielkiej części) europejskie niepokoje.
Opublikowane w czwartek dane makro nie miały wielkiego (właściwie nie miały żadnego) znaczenia. W ostatnim tygodniu w USA złożono tylko 335 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 370 tys.). Raport nie doprowadził do większych reakcji, bo doprowadzić nie mógł. Pokazał on bowiem stan z czasu, kiedy huragan Sandy pustoszył Wschodnie Wybrzeże. Wiele urzędów było zamkniętych, a ludzie mieli inne problemy niż to, że mają złożyć wniosek o zasiłek.
Dowiedzieliśmy się też, że we wrześniu amerykański bilans handlu zagranicznego wykazał deficyt w wysokości 41,5 mld USD. Oczekiwano 45 mld. Ten raport prawie nigdy nie doprowadza do reakcji rynków, ale tym razem różnica była tak duża, że mogła umocnić dolara.
Na rynku walutowy nie widać było od rana śladu optymizmu. Teoretycznie pomagać euro mogło to, że w nocy ze środy na czwartek parlament grecki przyjął kolejny pakiet drastycznych oszczędności, dzięki czemu Grecja może dostać kolejną transzę pomocy. Jednak agencja Bloomberg doniosła, że ministrowie finansów strefy euro nie zadecydują o odblokowaniu kolejnej transzy pomocy finansowej dla Grecji aż do czasu otrzymania ostatecznego raportu Trojki (być może do 26.11).
Zachowanie rynku akcji było bardzo niedźwiedzie. Po środowej sesji dobre wyniki kwartału opublikował Qualcomm (akcje drożały), ale nadal taniały akcje Apple (już 24 procent od szczytu). Generalnie cały, szeroki rynek spadał. Pytanie było tylko jedno: czy średnia 200. sesyjna (bardzo w USA ważna) zatrzyma spadek S&P 500. Indeks dwa razy zbliżał się do tej średniej (okolice 1.380 pkt.) i dwa razy odbijał.
Obrona była jednak bardzo nieśmiała, a to w końcówce sesji zachęciło niedźwiedzie do ataku. Indeksy NASDAQ i DJIA już w środę pokonały swoje średnie 200. sesyjne. Najważniejszy, czyli S&P 500 swoją szturmował po raz trzeci właśnie w końcu sesji. Nie udało się jej obronić - została naruszona. Takie zachowanie rynku (dwa duże spadki w kolejnych sesjach) powtarza się po raz trzecie w ciągu ostatnich 30 dni. Widać, że rynek jest bardzo słaby i dopóki nie zostanie rozwiązany problem klifu fiskalnego możliwe są tylko odbicia.
GPW zachowywała się w czwartek od rana znakomicie. To prawda, że na innych rynkach europejskich widać było nieśmiałą chęć do wygenerowania odbicia, ale przecież zostały one (podobnie indeksy w USA) w środę mocno przecenione. U nas WIG20 stracił jedynie 0,75 proc., a jednak w czwartek spadać nie chciał. Indeks krążył wokół poziomu neutralnego.
Zanosiło się na zakończenie sesji nieco poniżej poziomu równowagi, ale od czego jest fixing? Kolejny cudo-fixing dodał około 15 punktów do WIG20 dzięki czemu sesję zakończyliśmy zwyżką o 0,56 proc. Wyglądało to tak jakby nasi gracze uznali, że środowa przecena na globalnych rynkach była tylko wypadkiem przy pracy, a Amerykanie w czwartek się wybronią. Nie wybronili się, ale po dwóch spadkach indeksów w Stanach rosnąć będzie prawdopodobieństwo odbicia, co nadal może GPW pomagać.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5731 gości