Sezon raportów kwartalnych rozpoczęty - sektor finansowy w centrum uwagi
- Utworzono: piątek, 15, kwiecień 2011 19:10
Stany Zjednoczone
Poniedziałek był
dniem w którym, Alcoa rozpoczęła sezon publikacji raportów za pierwszy kwartał
tego roku.
Tydzień
temu wspominałem, że informacje napływające ze spółek, plus raporty
makro mogą znaleźć przełożenie na indeksy amerykańskie i doprowadzić do
jakiegoś wyraźniejszego impulsu na giełdzie. Owego impulsu raczej nie
mieliśmy, ale inwestorzy dostali parę informacji, które dają do myślenia przed
następnym tygodniem, w którym czeka nas prawdziwy wysyp danych ze spółek
amerykańskich.
Należy zwrócić
uwagę, że zarówno Alcoa, JP Morgan jak i Google pokazały naprawdę dobre
wyniki. Zyski we wszystkich trzech spółkach, były dużo lepsze niż poprzednio.
Mimo to, po publikacji raportów, akcje spółek taniały.
Widać, że albo
obecne-lepsze wyniki są już w cenach, albo inwestorzy czekają na "coś
ekstra", czyli wyniki powyżej, albo przynajmniej zgodne z konsensusem
rynkowym.
W tym tygodniu
"czymś ekstra" było oświadczenie podkomisji Kongresu o tym, że
Goldman Sachs grając przeciwko instrumentom, które sam rekomendował, wprowadzał
w błąd nie tylko swoich klientów, ale również komisję Kongresu.
Reakcja była
natychmiastowa. Akcje Goldmana na zamknięciu czwartkowej sesji traciły 2,73%,
ciągnąc w dół cały sektor finansowy.
Po paru
tygodniach, niezłych danych z rynku pracy, raport o zatrudnieniu zaskoczył
negatywnie. Tygodniowa zmiana ilości wniosków o zasiłek dla bezrobotnych
wzrosła do 412 tysięcy, czyli więcej niż oczekiwał rynek tj. 380 tysięcy.
Sytuacja na
głównych indeksach amerykańskich pozostaje, nadal nierozstrzygnięta. Obraz
techniczny pozostaje bez zmian. Sygnał kupna obowiązuje, lecz rynek daje symptomy
wykupienia. Sądzę, że byki mogą podjąć kolejną próbę ataku na tegoroczne
szczyty na S&P500. Jeżeli próba, okaże się nieudana, niewykluczałbym korekty
i realizacji zysków.
Konrad Widuliński
Polska i
Europejskie Rynki Wschodzące
Cały poprzedni
tydzień upłynął na warszawskiej giełdzie pod znakiem konsolidacji, a indeksy
WIG i WIG20 praktycznie nie zmieniły swojej wartości. Wybicie z kanału
kilkumiesięcznej konsolidacji indeksu WIG20 sugeruje, że powinniśmy mieć do
czynienia z dalszymi wzrostami indeksów w najbliższych tygodniach. Trochę mniej
optymistycznie wygląda wykres indeksu WIG, który od tygodnia ma wyraźny problem
z pokonaniem poziomu 50 000 punktów. Relatywnie lepsze zachowanie dużych
spółek względem mniejszych w ostatnim miesiącu należy bez wątpienia przypisać
inwestorom zagranicznym, którzy masowo wracali ze swoim kapitałem na rynki
wschodzące. Świadczy o tym bardzo silna odwrotna korelacja pomiędzy wykresami
USD/PLN a indeksem WIG20 w ostatnim miesiącu. W minionym tygodniu widać jednak,
że inwestorzy zagraniczni wstrzymali się z zakupami. Bardzo ważną grupą
inwestorów, którzy mogliby stanąć za kontynuacją wzrostów, są inwestorzy
indywidualni, którzy zarzucani niepokojącymi wiadomościami z kraju i ze świata,
praktycznie nie inwestowali w akcje od początku hossy. Świadczą o tym przepływy
pieniężne do funduszy akcyjnych, które były bardzo nikłe, a czasami nawet
ujemne. Wydaje się jednak, że tak jak w każdej hossie, coraz lepsze wyniki
funduszy akcyjnych przyciągną w końcu uwagę „tłumów”, jednak nie sposób
przewidzieć, kiedy to nastąpi.
Z wydarzeń u
naszych sąsiadów warto odnotować blisko pięcioprocentową korektę na rynku
rosyjskim, który spadł w ślad za cenami ropy naftowej.
Jacek Maleszewski
Europa Zachodnia
Inwestorzy na
Starym Kontynencie postanowili odpocząć od wzrostów i miniony tydzień
wykorzystali na realizację zysków. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu
tygodniowym w większości wylądowały na lekkich minusach.
Po raz kolejny na
świeczniku znalazły się dwa kraje z chorej fiskalnie grupy PIIGS, czyli Grecja
i Portugalia. Rosnące rentowności długu Aten (13 proc.) oraz Lizbony (9 proc.)
są pokłosiem obaw rynku o możliwości wywiązania się tych państw ze swoich
zobowiązań, których to obaw nie zniwelowała kolejna pula pożyczki dla Grecji
oraz zapowiedź unijnej pomocy dla Portugalii. Dobrą wiadomością jest fakt, że
rynki akcyjne – w przeciwieństwie do rynków obligacji – zdyskontowały już w
większości negatywny scenariusz. Zła wiadomość to ryzyko rozprzestrzenienia się
fiskalnej zarazy na kraje dużo większe, czyli Hiszpanię i Włochy, na razie
ryzyko to wydaje się być umiarkowane, co nie zwalnia obserwatorów wydarzeń w
strefie euro z trzymania ręki na pulsie w najbliższych miesiącach.
Tydzień
europejscy inwestorzy kończą w neutralnych nastrojach, indeksy przez ostatnie
kilka dni oddaliły się nieco od szczytów tej hossy. Wydaje się, że na rynkach
panuje pewne niezdecydowanie – czy kontynuować marsz ku dwuletnim maksimom, czy
też powrócić do lekkiej korekty. Najbliższe tygodnie pokażą, która ze stron
pojedynku „popyt – podaż” wyjdzie z tej batalii zwycięsko.
Piotr Trzeciak
Azja i Ameryka
Łacińska
Miniony tydzień
był pełen ciekawych informacji z Azji. PKB Chin wzrósł w I kw. 2011 r. o 9,7%
rdr rynek spodziewał się zmiany o 9,4 proc. kdk dodatni wynik w I kw. o 2,1%,
po uwzględnieniu czynników sezonowych robi wrażenie. W marcu przyśpieszyła
również inflacja w kraju środka, która wzrosła do 5,4% rdr wobec konsensusu
rynkowego na poziomie 5,2% jest to najwyższy poziom od 2008 r. Imponujące
liczby podał również urząd statystyczny w zakresie sprzedaży detalicznej, która
wzrosła w marcu o 17%, a produkcja przemysłowa o 15%. W czwartek poznaliśmy
wielkość Chińskich rezerw walutowych, które wzrosły na koniec marca 2011 r. do
rekordowych 3,04 bln USD. Większość analityków spodziewała się 2,98 bln USD z
2,85 bln USD na koniec 2010 r. Wcześniej przebicie poziomu 3 bilionów USD
szacowane było na połowę tego roku. W przyszłym tygodniu Hiszpania refinansuje
istotną cześć swoich zobowiązań. We wtorek usłyszeliśmy z ust premiera Chin Wen
Jiabao podczas spotkania z premierem Hiszpanii Jose Luisem Rodriguezem
Zapatero, iż jego kraj będzie inwestować w hiszpańskie kasy komunalne i
kontynuować nabywanie hiszpańskich obligacji. Inwestorów z kraju środka
interesuje również udział w procesie prywatyzacji i zwiększenie importu z tego
kraju. Obecnie szacuje się, iż w rękach Chińczyków są obligacje rządowe kraju
korridy o łącznej wartości 25 mld euro. Obecna sytuacja to ciekawy przykład
utrzymującej się globalnej nierównowagi pomiędzy krajami „dorobku” a tymi
„podobno” już rozwiniętymi.
Widać kolejne
skutki klęski żywiołowej w Azji. Japoński koncern motoryzacyjny Toyota wstrzyma
na kilka dni produkcję w swoich pięciu europejskich fabrykach w związku z
zakłóceniami w dostawach części, spowodowanymi przez trzęsienie ziemi i falę
tsunami, które na początku marca nawiedziły Japonię. Firma już wcześniej
ogłosiła, że pod koniec kwietnia na 4-5 dni roboczych wstrzyma całą produkcję w
większości z 14 fabryk w Ameryce Północnej. Na skutek kataklizmu zapasy części
w Japonii zmniejszyły się, przez co Toyota najwyraźniej ma problem z
podtrzymaniem płynności produkcji. Nie ma na razie planu co do dalszego okresu
produkcyjnego. Trzęsienie ziemi i tsunami z 11 marca spowodowały śmierć prawie
28 tys. ludzi. W piątek poznaliśmy bardzo pozytywne dane dotyczące produkcji
przemysłowej w Japonii w lutym 2011 r., która wzrosła mocniej od prognoz.
Szkoda, iż po wydarzeniach z marca pozytywna dynamika zmian w średnim terminie
nie zostanie raczej utrzymana. Brazylijski minister finansów poinformował w
piątek, iż będzie kontynuował działania, które mają na celu zahamowanie
dodatkowego napływu kapitału spekulacyjnego w jego kraju, który powoduje bardzo
silne umocnienie brazylijskiego reala.
Jan Żuralski
Surowce
Tydzień na
rynkach surowcowych stał pod znakiem odczytów inflacyjnych. Dowodem na to są
obniżki cen surowców przemysłowych takich jak ropa czy miedź, natomiast w
opozycji do spadków zachowywało się złoto, które uchroniło się przed spadkiem.
Ropa naftowa typu
Crude notowana w kontraktach terminowych spadła o prawie 5% osiągając pułap 106
dolarów za baryłkę. Powodem spadków ropy była stabilizacja sytuacji w Libii,
gdzie zaproponowano i przyjęto plan pokojowy w tym kraju. Od niedawna konflikt
libijski wpływał na wzrost cen, zatem na wieści o początku jego końca ropa
odreagowała w odwrotny sposób, czyli spadkami wycen. Na obniżki miała też wpływ
rekomendacja banku Goldman Sachs, wedle której inwestorzy powinni zacząć
realizować zyski na ropie, gdyż rośnie ryzyko spadków cen. Wiadomość ta szybko
się rozeszła i wywołała zamierzony przez bank efekt, czyli sprzedaż kontraktów
i zarazem obniżkę cen. Ponadto, wspomniane odczyty inflacji wpłynęły na spadek
cen, ale o tym poniżej.
Dane o inflacji w
Chinach były tym czynnikiem, który rządził nie tylko cenami ropy, ale i miedzi.
Jak pokazały odczyty w Państwie Środka inflacja wyniosła 5,4% rok do roku
(poprzednio 4,9% rdr) i jest to wynik najwyższy od 32 miesięcy. Inwestorzy
odebrali to jako kolejny pretekst dla władz do następnej podwyżki stóp
procentowych w tym kraju. Takie działania mają na celu chłodzenie zbyt
rozkręconej gospodarki, a to odbije się w postaci ograniczenia zapotrzebowania
na surowce przemysłowe, czyli właśnie na wspomnianą ropę i miedź. W piątkowe
popołudnie na giełdzie w Londynie tona metalu kosztowała 9376 dolarów, co w
odniesieniu do poprzedniego tygodnia daje 6% spadek ceny miedzi.
Jednym z
najlepszych zabezpieczeń przed wysoką inflacją jest złoto i właśnie na tej fali
notuje ono kolejne rekordy. Po niezbyt udanym początku (do wtorku spadek o 2%),
kruszec ten powrócił do wzrostów, ustanowił rekord (1479 dolarów za uncję w
cenach intraday), po czym cofnął się do okolic zamknięcia z poprzedniego
tygodnia. Zatem pomimo cenowego rekordu, złoto kończy tydzień „na zero”.
Tomasz Ray-Ciemięga
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2595 gości