Tydzień w cieniu greckich problemów
- Utworzono: sobota, 14, maj 2011 00:14
Agencje źle patrzą na Grecję
Poniedziałkowe notowania głównej pary walutowej były kontynuacją spadków z końca zeszłego tygodnia. Początkowa próba odreagowania nie trwała długo, a negatywne informacje z rynku zwiększały coraz bardziej awersję do ryzyka skutecznie hamując zapał byków. Tematyka, która przy pustym kalendarium przyciągała uwagę inwestorów była kwestia greckiego zadłużenia. Spekulowano bowiem o rzekomym postulowaniu rządu z Aten zmiany wysokości oprocentowania pakietu pomocowego i wydłużenia okresu spłaty. Informacje te wprowadził niepokój wśród inwestorów, a zaprzeczenia ze strony oficjeli m.in. niemieckiego Ministra Finansów nie zatrzymały spadku eurodolara, którego wartość obniżyła się do 1,4390. Kontynuacja spadków nastąpiła po obniżeniu przez agencję S&P ratingu Grecji, która swoje posunięcie argumentowała większą obawą o możliwość restrukturyzacji zadłużenia. Pod koniec sesji kurs zatrzymała się na poziomie 1,43. Lekkie odreagowanie nastąpiło w sesji amerykańskiej, a informacja o możliwym nowym pakiecie pomocowym dla Grecji w wysokości 60 mld euro skusiła inwestorów we wtorkowy poranek do zajmowania długiej pozycji na eurodolarze. Szybko jednak wycofali się oni z tego posunięcia, kiedy grecki Minister Finansów zaprzeczył tym doniesieniom, lecz spadek nie był głęboki. Wspólną walutę wspomagała bowiem udana aukcja greckich bonów skarbowych oraz dobre informacje w sprawie pakietu pomocowego dla Portugalii. To sprawiło, że eurodolarowi udało się pozostać powyżej poziomu 1,43.
Obawy coraz większe
Środowy poranek nie przyniósł większych zmian na eurodolarze. Zatwierdzenie we wtorek wieczorem przez Komisję Europejską pomocy dla Portugalii utrzymywało kurs na wyższym poziomie. Jednak coraz większe obawy inwestorów związane z przyszłością krajów PIIGS, a zwłaszcza Grecji ciągnęło notowania coraz bardziej w dół. Widać to było także na rynkach akcji i surowców, które mocno taniały na skutek ucieczki inwestorów w bezpieczniejsze aktywa. To sprawiło, że eurodolar obniżył się do poziomu 1,4175, czyli najniższego poziomu od 4 tygodni. Czwartek przedpołudnie również nie przyniosło poprawy sytuacji. Kiepskie nastroje inwestorów pogorszył jeszcze bardziej słabszy od oczekiwań odczyt dynamiki produkcji, która wyniosła 5,3% r/r, czyli o 2% mniej niż w poprzednim okresie. Również aktywność przy wysokiej awersji do ryzyka znacznie zmalała, a inwestorzy czekali na popołudniowe dane z amerykańskiej gospodarki. Dopiero one pobudziły handel na eurodolarze. Nieco gorsza od oczekiwań dynamika sprzedaży, wyższa inflacja PPI oraz wysoki odczyt liczby nowych zasiłków dla bezrobotnych, mimo znaczącego spadku osłabiły dolara pozwalając wspólnej walucie na aprecjację do okolic oporu 1,4250.
Końcówka bez większych zmian
Przebicie istotnego oporu na 1,4250 eurodolarowi udało dopiero w piątek po dobrych danych z niemieckiej i francuskiej gospodarki, które osiągnęły rekordowe odczyty dynamiki rozwoju. Dzięki temu euro umocniło się względem dolara do wartości 1,4330. Poziom ten nie utrzymał się zbyt długo i po lepszym wstępnym odczycie dynamiki PKB dla Strefy Euro inwestorzy postanowili zrealizować zyski. Spadek nie był jednak duży i główna para do publikacji danych o amerykańskiej inflacji pozostawała na poziomie 1,4270. Lekko wyższy o 0,1% odczyt wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych ukształtował się na poziomie 3,2% r/r, a inflacja bazowa pozostała na szacowanym poziomi 1,3% r/r. Publikacja ta nie wywoła większych zmian, gdyż inwestorzy po czwartkowym wyższym odczycie inflacji producenckiej spodziewali się nieznacznego wzrostu inflacji konsumenckiej ponad szacunki, jednak jest to najwyższy odczyt od października 2008 roku, więc dalszy jej wzrost w przyszłości może zwiększać oczekiwania na podwyżkę stóp. Pod koniec dnia umocnienie dolar przybrało lekko na sile po wstępnym odczycie indeksu Uniwersytetu Michigan, który wyniósł 72,4 pkt przy oczekiwanych 70 pkt. Pod koniec sesji eurodolar kształtował się na poziomie 1,4230.
BGK znów interweniuje
Nowy tydzień polska waluta rozpoczęła od umocnienia. Kurs pary EUR/PLN obniżył się z okolic oporu na 3,95 poniżej wartości 3,92. Druga para zanotowało podobnej wielkości spadek i notowania pary USD/PLN zatrzymały się dopiero na poziomie 2,7155. Przyczyną tak dużej aprecjacji rodzimej waluty była interwencja Banku Gospodarstwa Krajowego, który podobnie jak w zeszły piątek upłynniał na rynku waluty. Efekt ten nie był jednak długoterminowy, gdyż rosnąca niepewność wokół tematu greckiego zadłużenia sprzyjała wycofywaniu środków z ryzykowniejszych aktywów, dlatego pod koniec sesji europejskiej za dolara trzeba było zapłacić 2,7650, a za euro 3,94. Lekkie odreagowanie wzrostów przyniosła dopiero sesja amerykańska, a we wtorek inwestorzy znów powrócili do kupowanie rodzimej waluty. Skłoniło ich do tego lepszy sentyment na globalnym rynku i echa poniedziałkowej interwencji BGK.
Zaskakujący ruch
Wokół poziomów z zamknięcia wtorkowych notowań w Europie pary złotowe pozostawały przez większość środowego handlu. Niewielka aktywność wynikała z wysokiego poziomu awersji do ryzyka i związanej z tym ostrożności inwersorów, a także oczekiwań na decyzję Rady Polityki Pieniężnej ws. stóp procentowych. Prawie cały rynek oczekiwał utrzymania stóp na niezmienionym poziomie, tym czasem Rada w okoliczności drożejących paliw, żywności i innych dóbr postanowiła podnieść stopy o 25 punktów bazowych. Efektem tego było natychmiastowe umocnienie rodzimej waluty. Kurs EUR/PLN spadł z miejsca o 3 grosze. Mniej efektowna reakcja zaszła natomiast na drugiej parze. Było to podyktowane przede wszystkim umacnianiem się dolara względem wspólnej waluty. Dalsze umacnianie złotówki nastąpiło w czasie konferencji prasowej, podczas której prezes NBP określił podwyżkę jako przyspieszenie zacieśniania polityki monetarnej, czym nie wykluczył dalszego podnoszenia kosztu pieniądza w obliczy rosnącej inflacji. Pod koniec sesji na Starym Kontynencie kurs USD/PLN kształtował się na poziomie 2,7260, a para EUR/PLN notowała wartość 3,8945.
Dane o inflacji bez wpływu
Przedostatni dzień tygodnia przyniósł na parach złotowych zupełnie inne poziomy. Silny spadek na głównej parze podczas sesji amerykańskiej odbił się także na wartości polskiej waluty. Przed południe kurs pary USD/PLN dotarł do wartości 2,7720, zaś druga para w tym samym czasie notował poziom 3,9170. Taka sytuacja trwała już do końca handlu w Europie, dopiero sesja amerykańska przyniosła trochę odprężenia sprowadzając kurs par złotowych na nieco niższe wartości. Jeszcze niże obie pary znałaby się w piątek rano kiedy na rynek napłynęły dane o dobrej kondycji gospodarek Niemiec i Francji. Pozwoliło to na chwilowe większe zakupy złotego, choć inwestorzy czekali na dane o inflacji konsumenckiej. Wyniosła ona 4,5% r/r, czyli o 0,1% więcej niż szacowano. Nie zmieniło to jednak obrazu rynku, gdyż po środowej decyzji o podwyżce stóp ewentualny większy odczyt inflacji został już zdyskontowany. Większy wpływ na złotego wywierał za to eurodolara. Sprzyjając amerykańskiej walucie dane umacniały ją względem wspólnej waluty. To przełożyło się na wzrosty par złotych. Pod koniec sesji europejskiej para EUR/PLN notowała poziom 3,9180, a USD/PLN 2,7510.
Michał Mąkosa
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 3349 gości