Dolar nie wierzy w koniec luzu, akcje trochę się boją
- Utworzono: środa, 17, lipiec 2013 08:17
Dzisiejsze wystąpienie Bena Bernanke powinno wiele wyjaśnić w kwestii polityki pieniężnej Fed w najbliższej przyszłości. Na to liczą inwestorzy. Sądząc po osłabieniu dolara, obstawiają powściągliwość w ograniczaniu skupu obligacji. Na rynkach akcji widać jednak niepewność i nerwowość.
Wtorkowe pogorszenie nastrojów na giełdach można wiązać z obawami inwestorów przed rozpoczęciem zmniejszania skali programu skupowania obligacji przez Fed. Widoczne było ono na głównych parkietach europejskich już od rana. Później znalazło potwierdzenie w zachowaniu się wskaźników na Wall Street. Z osłabieniem na parkietach mocno kontrastowała dynamiczna przecena dolara względem euro. Taki ruch w przeddzień ważnego wystąpienia Bena Bernanke przed komisją kongresową, podsumowującego politykę pieniężną i oceniającego stan i perspektywy amerykańskiej gospodarki, można uznać za zaskakujący. Wskazuje ona na to, że opinie inwestorów w sprawie najbliższych posunięć Fed są coraz bardziej niejednoznaczne. Tym bardziej więc dzisiejsze słowa szefa rezerwy federalnej będą znaczące dla sytuacji na rynkach i mogą spowodować dynamiczne ruchy. Z pewnością okaże się, że jedna ze stron nie miała racji. Na to, że mylili się inwestorzy działający na rynku walutowym, może wskazywać dzisiejsze niewielkie umocnienie dolara. Na ostateczne wyjaśnienie tej kwestii przyjdzie jednak poczekać do 14.30, gdy opublikowana zostanie treść raportu Fed, a ostateczne wątpliwości powinny zostać rozwiane po wystąpieniu Bena Bernanke, które rozpocznie się o godzinie 16.00. Do tego czasu może być nerwowo.
Trzeba jednak przyznać, że we wtorek nerwowość na giełdach nie była zbyt duża, sądząc po skali spadków indeksów. Wskaźnik we Frankfurcie przez większą część dnia zniżkował o 0,3-0,5 proc., większej przeceny nie notowano na rynkach wschodzących, które mogą najbardziej ucierpieć na ograniczeniu skupowania obligacji przez Fed. W Atenach indeks wzrósł o ponad 2 proc., moskiewski RTS poszedł w górę o ponad 1 proc. Wielkiego niepokoju nie było też widać za oceanem. Dow Jones zniżkował o 0,2 proc., a S&P500 o niecałe 0,4 proc. Po ostatniej serii rekordów nie powinno to ani dziwić, ani niepokoić. Rynki azjatyckie także nie sygnalizują nerwowości.
Na godzinę przed końcem handlu większość tamtejszych indeksów nieznacznie traciła na wartości. Nikkei szedł w dół o 0,1 proc., Shanghai B-Share tracił 0,6 proc., ale chińska giełda ma swoje problemy. Rano spokojnie zachowywały się kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy, zwyżkując po kilka setnych procent.
Problemem naszego rynku stały się wczoraj obniżane wyceny sporej części dużych spółek, a także słabość przedstawicieli branży surowcowej. Zaskakujący była też przekraczająca 4 proc. przecena walorów Lotosu. W tym przypadku trudno było wskazać konkretną przyczynę takiego zachowania. Mimo tych niekorzystnych warunków, WIG20 zdołał utrzymać się minimalnie powyżej 2300 punktów, co należy uznać za sukces byków. Abstrahując od sytuacji na głównych parkietach światowych, można by mówić nawet o sile indeksu naszych blue chips. Lokalnych problemów ciągle jednak nam przybywa (ostatnio skala deficytu, powodująca konieczność nowelizacji budżetu i zawieszenia pierwszego progu ostrożnościowego) i na tym tle reakcja warszawskiej giełdy jest na razie spokojna.
Wszystko może się jednak zmienić w jednej chwili. Uspakajający ton wypowiedzi szefa Fed może być mocnym impulsem dla byków, z którego również nasz rynek powinien skorzystać. Jeśli jednak będzie inaczej, może nas czekać powtórka wydarzeń z drugiej połowy czerwca, gdy WIG20 poszedł w dół o 13 proc.
Roman Przasnyski, Open Finance
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5745 gości