Tydzień kiepskich danych zza oceanu
- Utworzono: piątek, 03, czerwiec 2011 16:36
Uśpiony początek
Poniedziałkowe notowania nie przyniosły dużych zmian na rynku głównej pary walutowej, a aktywność inwestorów była niemal zerowa. Taka sytuacja spowodowana została wyłączeniem z handlu walutami banków z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Oprócz mniejszej płynności nieobecność ta spowodowała, że inwestorzy nie mogli zdyskontować informacji jakie pojawiły się w weekend. Dotyczyły one przede wszystkim negocjacji europejskich liderów w sprawie bezprecedensowej umowy, która pozwoliłaby krajom należącym do unii walutowej na udział w prywatyzacji majątku greckiego, a także kontrolowaniu poboru podatków. To w połączeniu z nowym planem oszczędnościowym przygotowanym przez gabinet premiera Jeorjos Papandreu miało pozwolić Grecji na otrzymanie kolejnej pożyczki. Informacje te zostały pozytywnie odebrane przez rynek, jednak nie mogły zostać w pełni zdyskontowane podczas poniedziałkowego handlu. Taka możliwość nastąpiła dopiero we wtorek. Już w sesji azjatyckiej inwestorzy zaczęli dyskontować informacje z weekendu oraz wypowiedź szef Eurogrupy, który stwierdził, że pozytywnie ocenia nowy plan oszczędnościowy przygotowany przez Ateny. To pozwoliło na umocnienie się wspólnej waluty względem dolara. Skale tego umocnienia zwiększyły dodatkowo doniesienia prasowe jakoby rząd Niemiec był gotów złagodzić swoje stanowisko w sprawie wydłużenia terminu spłaty greckiego zadłużenia. Dzięki temu eurodolarowi na początku sesji europejskiej udało się dobić do poziomu 1,44. Chęci dalszych wzrostów skutecznie jednak zahamował obszar oporu między 1,4420 – 1,4440. Również niższy od oczekiwań poziom inflacji w Strefie Euro osłabiająco podziałał na oczekiwania, co do podwyżki stóp i nieco zdeprecjonował euro. Jednak byki nie rezygnowały z osiągnięcia wyższych poziomów, i kolejny atak przypuściły po fatalnych danych ze Stanów, gdzie indeks Chicago PMI spadł do wartości najniższej od listopada 2009, a indeks zaufania konsumentów wyniósł 60,8 pkt w stosunku do oczekiwanych 66,5 pkt.
Czarna seria danych wciąż traw
Środowa sesja europejska nie przyniosła dużych zmian na rynku głównej pary walutowej. Kurs eurodolara poruszał się między poziomem 1,44, a 14440. Inwestorzy wstrzymywali się z decyzjami o większych ruchach, a swoją uwagę skupili na spotkaniu grupy wiedeńskiej, od decyzji której między innymi zależała wypłata kolejnych środków pomocowych z kasy MFW. W obszarze ich zainteresowania znalazło się także przyszłotygodniowe spotkanie szefów finansów krajów Strefy Euro. Nie miało to jednak zasadniczego wpływu na rynek, podobnie jak kolejne kiepskie dane ze Stanów Zjednoczonych. Wartość raportu ADP zamiast oczekiwanych 170 tys. wyniosła zaledwie 38 tys., zaś indeks ISM dla przemysłu spadł do poziomu 53,5 pkt, czyli najniżej od września 2009 roku. Więcej reakcji nastąpiło po ogłoszeniu przez agencję Moody’s decyzji o obniżeniu ratingu Grecji. To doniesienie spowodowało, że w środę wieczorem kurs pary EUR/USD spadł do wartości 1,43. Byki szybko jednak otrząsnęły się po upadku i do początku czwartkowych notowań w Europie wyciągnęły kurs do wartości 1,4370. W dalszej części handlu wzrost ten był kontynuowany, a jego przyspieszenie nastąpiło po informacji, że Grecja przyjęła plan nowych oszczędności, co przybliżyło ją do zakończenia rozmów z ekspertami z MFW, UE i EBC. Dzięki temu kurs dotarł do poziomu 1,4480, choć nie utrzymał się on tam długo. Kolejne gorsze publikacje zza oceanu popsuły nieco nastrój rynkowy i sprowadziły kurs eurodolara do wartości 1,4420. Ta ucieczka w amerykańskiego dolara szybko się zakończyła, kiedy agencja Moody’s poinformowała, że ostrzega Stany Zjednoczone przed umieszczeniem ich ratingu na liście obserwacyjnej. Takie posunięcie mogłoby zaowocować w przyszłości obniżeniem oceny kredytowej. To osłabiło dolara i pozwoliło głównej parze na wzrost do wartości 1,45. W tamtych okolicach kurs pozostawał aż do piątkowych danych z amerykańskiego Departamentu Pracy, których odczyt okazał się fatalny. Niespodziewany wzrost bezrobocia do wartości 9,1% i przyrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym tylko na poziomie 54 tys. rozczarował rynki. Wywołało to sporą nerwowość na eurodolarze, który po nagłym spadku do 1,4450 zawrócił i dotarł do 1,4530. Taka reakcja może świadczyć, że inwestorzy z jednej strony wiedzą, że odbicie gospodarcze w USA wyhamowuje, z drugiej liczą na działanie FED, który mógłby w kontekście ostatnich danych poważniej rozważyć możliwość uruchomienia kolejnego programu poluzowania ilościowego. O tym jednak rynki będą miały okazje się przekonać w przyszłym tygodniu, kiedy zaplanowane są wystąpienia niektórych członków FED. Dużego wpływu na rynek nie miał lepszy odczyt indeksu ISM dla usług w Stanach, który wyniósł 54,6 pkt. Pod koniec notowań europejskich eurodolar notował wartość 1,4545.
Złoty zyskuje
Początek tygodnia na rynku par złotowych, podobnie jak na eurodolarze przebiegał niezwykle sennie. Nieco większa poranna aktywność rodzimej waluty w miarę upływu czasu zmniejszała się i pod koniec sesji europejskiej za dolara trzeba było zapłacić 2,78, zaś za euro 3,97. Normalność w handlu powróciła już podczas wtorkowej sesji azjatyckiej. Wtedy też rodzima waluta za sprawą poprawiających się nastrojów oraz znacznych wzrostów na głównej parze walutowej zaczęła zyskiwać na wartości względem głównych walut. Poprzez to kurs pary USD/PLN obniżył się do poziomu 2,73, zaś EUR/PLN zanotował wartość 3,9440. Dużego wpływu na notowania nie miał za to zgodny z oczekiwaniami odczyt dynamiki PKB dla Polski. Mimo, że wynik 4,4% r/r był niższy o 0,1% w stosunku do poprzedniego okresu to jego wartość nie została oceniona źle szczególnie, że skłonność Polaków do zakupów nadal pozostała wysoka, a wartość inwestycji wzrosła o 6%.
Nagłe zwroty
Odwrócenie o 180 stopni sytuacji na parach złotowych nastąpiło w środowy poranek. Nadal dużo niepewności wokół Grecji dotyczących chociażby wyników kontroli prowadzonej przez ekspertów z MFW, UE i EBC oraz gorszy odczyt indeksu PMI dla polskiego sektora przemysłowego osłabiło złotego. Na zwiększenie tempa deprecjacji wpłynęła także decyzja o obniżeniu ratingu Grecji, której zadłużenie oceniono na poziomie Caa1, czyli prawie niespłacalne. To zaowocowało tym, że w ciągu środowych notowań para USD/PLN wzrosła z poziomu 2,73 do 2,76, zaś EUR/PLN z 3,9450 do 3,97. Z tych wysokich poziomów szybko jednak wróciła. Czwartkowe umocnienie wspólnej waluty wobec dolara oraz polepszający się sentymentem pozwolił złotemu na sporą aprecjację. Pod koniec czwartkowych notowań kurs pary USD/PLN obniżył się do wartości najniższej od miesiąca, a para EUR/PLN po raz kolejny sforsowała poziom 3,95. Te niskie poziomy inwestorzy wykorzystali do dokonania zakupów, co spowodowało, że od piątkowego poranka obie pary wspinały się na wyższe poziomy. Jednak w miarę zbliżania się do publikacji danych ze Stanów aktywność handlu zmniejszała się. Zmiana sytuacji nastąpiła dopiero po ogłoszeniu bardzo kiepskich danych. Pary złotowe podobnie jak eurodolar zareagowały nerwowymi ruchami, jednak pod koniec sesji europejskiej kierunek kursów ustabilizował się i za dolara amerykańskiego trzeba było zapłacić 2,7160, zaś za euro 3,9530.
Michał Mąkosa
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5859 gości