-
Utworzono: środa, 14, grudzień 2011 16:13
Chociaż przez niemal całą europejską sesję nie byliśmy świadkami przełomowych wydarzeń na wykresie głównej pary walutowej, głównie ze względu na brak istotnych danych makro, to wejście do gry kapitału amerykańskiego, podobnie jak wczoraj może rozruszać późniejsze notowania. Końcówkę sesji w Europie, główne indeksy giełdowe kończą na minusach, a ryzykowne aktywa były dziś raczej w odwrocie.
Chociaż przez niemal całą europejską sesję nie byliśmy świadkami przełomowych wydarzeń na wykresie głównej pary walutowej, głównie ze względu na brak istotnych danych makro, to wejście do gry kapitału amerykańskiego, podobnie jak wczoraj może rozruszać późniejsze notowania. Końcówkę sesji w Europie, główne indeksy giełdowe kończą na minusach, a ryzykowne aktywa były dziś raczej w odwrocie.
Przez początkową część dnia kurs głównej pary walutowej poruszał się w bardzo wąskim zakresie w granicach istotnego wsparcia na poziomie 1,30. Rynek głównie czekał dziś na aukcję hiszpańskich i niemieckich obligacji, której wyniki miały być znane w okolicach godziny 11 oraz na bieżące wypowiedzi polityków, którzy uaktywnili się ostatecznie dopiero w późniejszych godzinach handlu.
Aukcje we Włoszech i w Niemczech wypadły mieszanie. Dłużne papiery Italii sprzedały się z najwyższą rentownością w historii od kiedy Włochy były w Eurolandzie, z kolei Niemcy sprzedali bony z nieznacznie niższą rentownością, ale z oferowanej puli 5mld euro, nabywców znalazło jedynie 4,18mld. Taki argument wystarczył podaży do zaatakowania poziomów poniżej 1,30 i sprawdzenia wytrzymałości popytu.
W ten sam rytm zagrały giełdy, które po tym wyszły już solidarnie na minusy. Nawet polski WIG20 ostatecznie skapitulował, chociaż przez większą część sesji znajdował się na dodatnich poziomach i na godzinę 15:50 jest na 0,33proc. minusie. Najwięcej, traci CAC40, który spada o niemal 1,8proc., a DAX zniżkuje o 1,4proc.
Swoje dorzucili też ostatecznie oficjele, którzy raczej nieudolnie próbowali uspokoić nastroje. Najpierw wypowiedział się Mario Monti. Po niezbyt udanej dla Włoch obligacji, stwierdził, że szansą dla Europy na wyjście z kryzysu bezrobocia i małego wzrostu są euroobligacje. Pomysł ten po raz kolejny odrzuciła potem Angela Merkel w przemówieniu w Bundestagu. Potem głos zabrał Jens Weidmann, członek Rady Prezesów EBC i prezes Bundesbanku, który stwierdził po prostu.. że cięcie ratingu z poziomu AAA nie jest wcale końcem świata. Dodał również, że pożyczki Bundesbanku nie mogą finansować publicznego zadłużenia. Szczególnie martwi jednak pierwsza część jego wypowiedzi. Takie podejście – „jest źle, ale nie jest tragicznie” zdecydowanie nastrojów nie mogło poprawić, bo rynki uwierzą tylko w jasne kroki w kierunku ustabilizowania sytuacji, a nie zamiatanie problemów pod dywan. Wspomniana już wcześniej Angela Merkel w przemówieniu powiedziała również, że Europa rozpoczęła nieodwracalny proces tworzenia unii fiskalnej i że rozwiązywanie problemu długu będzie trwało latami. Stanowczo odrzuciła pomysł euroobligacji i potwierdziła, iż wartość funduszu ESM pozostanie na poziomie 500mld euro.
Oczywiście rynek po tych słowach się nie załamał, bo to wszystko zostało już zdyskontowane, ale wiele z tych wypowiedzi może w dłuższej perspektywie niepokoić (głównie słowa Weidmanna).
Rynek jednak zaczął plotkować o możliwym cięciu ratingu Francji, bowiem od 5 grudnia, ratingowi Francji przygląda się agencja S&P. Te pogłoski poskutkowały zwiększeniem się spreadu pomiędzy 10-latkami Niemiec i Francji o 5 punktów bazowych do 122 punktów.
Eurodolar leniwie zatrzymał się pod koniec sesji w okolicach 1,2978 (stan na godz. 16:00). Jednak przekroczenie granicy 1,30 nie wywołało na rynku gwałtowniejszych ruchów. Notowania złotego wpisywały się mniej więcej w to, co działo się na wykresie głównej pary. Nie odnotowaliśmy żadnych gwałtownych impulsów, a w okresie całego dnia, na godzinę 16, złoty stracił do dolara około 0,8 proc. i testuje poziom 3,5169, a wobec osłabiającego się euro pozostał relatywnie stabilny i znajduje się na poziomie 4,5628.
Jutrzejszy dzień przyniesie już o wiele więcej istotnych danych. W nocy poznamy indeks PMI dla chińskiego przemysłu, indeks PMI dla Strefy Euro i poziom inflacji konsumenckiej w Eurolandzie. Potem czeka nas wysyp danych z USA, poznamy liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, inflację producencką, indeks NY Empire State, napływ kapitałów długoterminowych, produkcję przemysłową oraz indeks FED z Filadelfii.
Jacek Jarosz
Finweb.pl