-
Utworzono: środa, 21, grudzień 2011 16:06
Chociaż początkowo po ogłoszeniu wyników popytu banków komercyjnych na niskooprocentowane pożyczki od Europejskiego Banku Centralnego inwestorzy początkowo rzucili się do kupowania wspólnej waluty, to ostatecznie górą znów okazała się podaż, a pogorszenie nastrojów nie ominęło również parkietów giełdowych.
Chociaż początkowo po ogłoszeniu wyników popytu banków komercyjnych na niskooprocentowane pożyczki od Europejskiego Banku Centralnego inwestorzy początkowo rzucili się do kupowania wspólnej waluty, to ostatecznie górą znów okazała się podaż, a pogorszenie nastrojów nie ominęło również parkietów giełdowych.
Początkowo środowa sesja przebiegała w dosyć uporządkowany i płynny. Indeksy sesję rozpoczęły od solidnych plusów, a eurodolar spokojnie wchodził na coraz wyższe poziomy. Sporym paliwem napędowym dla byków w dzisiejszym dniu było oczekiwanie na to, jaki okaże się popyt na oferowane, 3-letnie pożyczki ze strony ECB. Pomogła też informacja, iż datą kolejnego szczytu przywódców Unii Europejskiej będzie termin 30 stycznia.
Do czasu ogłoszenia wyników indeksy giełdowe rosły w okolicach 1proc. Kiedy ECB podał oficjalny komunikat, iż udzielono 3-letnich pożyczek na sumę 489,19mld EUR rynki wpadły w bardzo duże zadowolenie, co szczególnie mocno było widać po notowaniach eurodolara. Równie dobrze też widać było po nim to, że poprawa nastrojów była tylko chwilowa. EUR/USD w najwyższym punkcie zameldował się na poziomie 1,3197 i jedyną niewiadomą było to, na ile w tym okolicach wykres pozostanie. Jak się okazało później, jedynie na moment.
Wraz z upływem czasu eurodolar równomiernie tracił na wartości. Początkowo giełdy nie reagowały tak chaotycznie, ale potem również parkiety giełdowe spadły poniżej poziomów z wczorajszego zamknięcia. Notowania eurodolara w ciągu trzech godzin można było określić jako przechodzenie ze skrajności w skrajność. Najpierw kurs zameldował się na poziomie najwyższym od ponad tygodnia, po to, aby ostatecznie wyznaczyć dzienne minimum na poziomie 1,3026.
Swoją siłę bardzo dobitnie pokazała dziś podaż. Popyt nie miał żadnych argumentów w walce z płynnym i silnym zejściem głównej pary walutowej na niższe poziomy. Jeżeli popytowi nie uda się doprowadzić do korekty, wówczas może być to krótkoterminowy problem dla byków. Tym bardziej, że martwić może fakt uspokojenia na giełdach i jego brak na głównej parze walutowej. Jedyne dziś dane makro, o sprzedaży domów na rynku wtórnym wypadły gorzej od oczekiwań, co dało podaży kolejny argument do ręki. Odczyt sprzedaży domów na rynku wtórnym wyniósł 4,42mln, przy oczekiwaniach na poziomie 5mln.
Za sprawą umocnienia dolara, złoty stracił nieco z wypracowanego wcześniej umocnienia względem głównych walut. Na wykresie USD/PLN wykres dotarł w okolice 3,4065 na godzinę 15:30 i 4,4670 na euro złotym. Nadal jednak w odniesieniu do maksimów z 14 lutego złoty umocnił się w stosunku do euro o 15groszy, a do dolara o nie całe 12.
Sesja amerykańska rozpoczyna się zgodnie z tym, jak kształtowały się chwilę wcześniej kontrakty amerykańskie. S&P na godz. 15:38 spada o 0,36proc., a NASDAQ100 traci 0,94proc.
Z bieżących wydarzeń warto odnotować fakt, iż Norwegia zapowiedziała wzmocnienie MFW kwotą 8 miliardów euro. Tę informację potwierdził dziś premier Jens Stoltenberg. Kwota astronomiczna nie jest, ale przy prawdopodobnym braku wpłaty od Wielkiej Brytanii to zawsze jakiś plus. Tyle, że rynki całkowicie to zignorowały.
Jutro już czeka nas trochę więcej istotnych publikacji makroekonomicznych. W kwestii polskich danych poznamy odczyt sprzedaży detalicznej i stopy bezrobocia, ale je rynek oczywiście zignoruje. Na zachowanie rynku wpłynąć może za to odczyt PKB Wielkiej Brytanii, a z pewnością rynki poruszą dane o amerykańskim PKB. Poznamy też odczyt wniosków o zasiłek dla bezrobotnych i ostateczny odczyt Indeksu Uniwersytetu Michigan.
Jacek Jarosz
Finweb.pl