Sporów o urząd premiera Australii ciąg dalszy. Czy to już koniec?
- Utworzono: poniedziałek, 27, luty 2012 16:03
Jeszcze nie dawno, premier Australii Julia Gillard, dementowała doniesienia o jej rzekomym otwartym konflikcie z byłym już ministrem spraw zagranicznych swojego rządu – Kevinem Ruddem. Dziś już wiadomo nie tylko, że sam konflikt faktycznie miał miejsce, ale również kto wyszedł z niego zwycięsko.
„Wczoraj”
Wzajemne relacje tych dwóch polityków od lat były, można powiedzieć, skomplikowane. 3 grudnia 2007 w miejsce ustępującego Johna Howarda, Kevin Rudd został zaprzysiężony na stanowisku nowego szefa rządu. Jego kadencja przebiegała tak jak mógł by sobie tego życzyć. Cieszył się wysokim poparciem społeczeństwa a jego pozycja w Australijskiej Partii Pracy (ALP) wydawała się niezagrożona, do czasu. Odkładana realizacja szczególnie istotnych dla społeczeństwa obietnic wyborczych, oraz wizja zbliżających się wyborów parlamentarnych podkopały wiarygodność Rudda w opinii publicznej i zmniejszyły zaufanie do jego gabinetu. Na fali tych wydarzeń, pełniąca wtedy funkcję wicepremiera Julia Gillard zapowiedziała gotowość ubiegania się o przywództwo w ALP, i jak się niedługo później okazało, je zdobyła.
W dniu, w którym miało odbyć się wewnętrzne głosowanie o przywództwo w partii, dość niespodziewanie Rudd zrzekł się piastowanego stanowiska i do wyborów nie doszło. W tej sytuacji nowym premierem Australii została Gillard, obiecując jednocześnie, że jeśli ALP po wyborach utrzyma się przy władzy, jej oponent znajdzie zatrudnienie w jej rządzie na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Tak też się stało, dokładnie 14 września 2010 roku.
„Dziś”
Taki stan rzeczy utrzymywał się jakiś czas. Ostatnie dni przyniosły ciąg dalszy wydarzeń na najwyższych szczeblach australijskiej polityki. Nabrawszy z czasem pewności siebie, Kevin Rudd w ubiegłą środę, podczas wizyty w Waszyngtonie, ogłosił, że zrzeka się stanowiska szefa australijskiej dyplomacji. Oficjalnym powodem tej decyzji miał być brak wsparcia ze strony aktualnej Pani premier. Inną niż oficjalną, oraz bardziej prawdopodobną przyczyną rezygnacji jest jednak, trwający nieprzerwanie, spór z Gillard i niezaspokojone ambicje byłego ministra. Jak doniosła agencja Australian Associated Press na dziś zaplanowano kolejne w historii Australijskiej Partii Pracy głosowanie w sprawie wyboru lidera partii, zainicjowane oczywiście ze strony Rudda. Dodał także, że jego zdaniem obecna Pani Premier "straciła zaufanie australijskiego narodu", oraz, że jest to jego ostatnia tego typu inicjatywa. Jeśli nie wygra wyborów, nie będzie już więcej kwestionował prymu jaki w partii wiedzie Gillard.
Czy to koniec?
Doniesienia się potwierdziły i dziś, 27 lutego 2012 roku odbyło się wewnątrzpartyjne głosowanie. W sondażach przedwyborczych przewagę miał były minister, co z pewnością były dla niego budującą informacją i pozwalało snuć marzenia o odzyskaniu utraconego przed laty stanowiska premiera kraju. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej łaskawa dla Julii Gillard a po raz kolejny gorzki smak porażki poczuł Rudd. Wynik głosowania: 71 do 31 dla aktualnej Pani premier. Duża przewaga zweryfikowała prawdziwość przedwyborczych sondaży. Jeśli wierzyć obietnicom Rudda, zakończyła także historię wzajemnych walk o władzę tych dwóch osób, ale wszyscy wiemy, jak to z obietnicami polityków bywa.
Gracjan Jankowski
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5717 gości