Hiszpania znowu powodem spadku indeksów
- Utworzono: czwartek, 05, kwiecień 2012 08:44
W środę Amerykanów wyraźnie wystraszyło to, co działo się w Europie (o tym niżej), gdzie indeksy zanurkowały o około trzy procent. W komentarzach mówiono też o utrzymującym się wpływie opublikowanego we wtorek protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC. Twierdzono, że przecenę spowodowały zmniejszone nadzieje na zastosowanie przez Fed QE3, Powtarzam to, co pisałem we wtorek: to nie jest prawda. To samo zresztą powiedział Bill Gross, założyciel PIMCO, największego na świecie funduszu obligacji. Nikt rozsądny nie oczekiwał, że Fed w sytuacji, kiedy gospodarka się rozwija, uruchomi kolejne luzowanie polityki monetarnej.
Dane makro też nie zmuszały do wyprzedaży. Raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym w marcu praktycznie nie odbiegał od oczekiwań. Spodziewano się, że ilość miejsc pracy wzrośnie o 200 tys., a ADP poinformował, że wzrosła o 209 tys. Publikacja marcowego indeksu ISM dla usług nie mogła pomóc bykom, bo indeks spadł (do 56 z 57,3 pkt.) nieco mocniej niż oczekiwano (57 pkt.). Pamiętać jednak trzeba, że poziom 56 pkt. sygnalizuje dość szybki wzrost tego sektora gospodarki.
Naprawdę zaszkodziła aukcja obligacji hiszpańskich. Rentowność wyraźnie wzrosła, a popyt wyraźnie spadł. Ostatnio Hiszpania jest znowu powodem zaniepokojenia, więc taki wynik aukcji musiał bardzo niepokoić. Zaniepokoił na tyle, że premier Mariano Rajoy powiedział, iż nieudana aukcja stawia Hiszpanię w „ekstremalnie trudnym” położeniu. Sytuacje pogorszyła wypowiedź Olli Rehna, komisarza UE, który w wywiadzie telewizyjnym powiedział, że w przyszłości (kiedy wróci na rynki) Portugalia może potrzebować kolejnej pomocy. Wygląda to tak, jakby czar LTRO już zblakł.
Rynkowi akcji szkodziły nastroje przeniesione z Europy, spadek cen surowców i prognozy SanDisk. Indeksy od początku sesji spadały. S&P 500 tracił umiarkowanie. Zdecydowanie gorzej zachowywał się NASDAQ, co nie może dziwić, bo ten indeks był podczas zwyżki zdecydowanie najsilniejszy – jest więcej zysków do zrealizowania. Pozostawało czekania na to, czy w końcówce znowu obudzi się obóz byków. Nic wielkiego nie pokazał, ale jednak zmniejszył rozmiary porażki, a spadek S&P 500 o mniej niż jeden procent należy w tej sytuacji uznać za sukces. Indeksy w Europie spadły trzy razy mocniej. Amerykanów bronią ich dane makro i czekania na sezon raportów kwartalnych spółek.
GPW rozpoczęła środową sesję od spadku indeksów. Był niewielki, ale bardzo słabe nastroje panujące na innych giełdach doprowadziły do osuwania się cen akcji (szczególnie w sektorze bankowym). Przed aukcją hiszpańskich obligacji WIG20 usiłował odbijać, ale po niej znowu się osunął. Spadek był dużo mniejszy niż na innych giełdach europejskich. Przed pobudką w USA, kiedy na innych giełdach skala zwyżki zaczęła się zwiększać, spadek WIG20 przekroczył jeden procent, ale rynek znowu szybko wszedł w marazm.
Publikacja raportu ADP nieznacznie jedynie i na chwilę poprawiła nastroje. Po chwili indeksy wyłamały się dołem ze stabilizacji i ruszyły dalej na południe. Konferencja prasowa Mario Draghi, szefa ECB nie pomagała indeksom na giełdach europejskich, mimo że brzmiał on bardzo uspokajająco, to niedźwiedzie zwiększyły swój nacisk na rynek. Potem dodatkowo pomogły im spadające indeksy w USA i w końcu WIG20 stracił 1,81 proc. wracając karnie w pobliże środka trwającego od lutego delikatnego trendu spadkowego.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
\n
-
Wzrosty
-
Debiuty
-
Spadki
-
Obroty