Hiszpańska aukcja poprawia nastroje?

Wtorkowe notowania rozpoczęły się od wzrostów indeksów i kursu głównej pary walutowej. Widać było, że gracze grali pod dobrą aukcję hiszpańskich papierów dłużnych i późniejsze dane makro, które zresztą wypadły mieszanie.

Wtorkowe notowania rozpoczęły się od wzrostów indeksów i kursu głównej pary walutowej. Widać było, że gracze grali pod dobrą aukcję hiszpańskich papierów dłużnych i późniejsze dane makro, które zresztą wypadły mieszanie.

We wtorek od rana widać było, że sesja może być wzrostowa. Indeksy rozpoczęły mieszanie, ale wraz z biegiem czasu masowo wychodziły na dodatnie poziomy. Szczególnie zagadkowy (bo tuż przed aukcją długu) był poranny (silny) spadek hiszpańskich rentowności na rynku wtórnym. Gracze na rynkach od rana oczekiwali na pierwsze dane makro i szczególnie istotną we wczorajszym dniu aukcję długu tak ostatnio krytykowanej Hiszpanii. Kiedy wyniki aukcji zostały opublikowane, okazało się, że udało się sprzedać wszystkie papiery, co prawda przy większych rentownościach, ale przy sporo większym popycie. Inwestorzy odczytali to jako sygnał, że rynki nadal mają apetyt na hiszpański dług i indeksy ruszyły na północ, ale ruch na EUR/USD był wyjątkowo stonowany i lekko korekcyjny.

Późniejszy odczyt instytutu ZEW wypadł nieco lepiej od prognoz, ale nie jest to dana o szczególnie wysokiej dla istotności. Mimo to, z pewnością bykom nie zaszkodziła, dzięki czemu indeksu mogły dalej rosnąć jak na drożdżach. Odczyt o Inflacji HICP w Strefie Euro nie zaskoczył.

Przed startem notowań w Stanach Zjednoczonych opublikowane pierwsze dane makro z amerykańskiej gospodarki. Były to dane z rynku nieruchomości, które wypadły dosyć mieszanie. Pozytywnie zaskoczyła liczba pozwoleń na budowę domów (747 tys., wobec 710 tys. oczekiwań), rozczarowały natomiast wyniki rozpoczętych budów (654 tys., wobec 705 tys.). Tuż pod oczycie traciło głównie euro wobec dolara, bo na indeksach większego ruchu po odczytach nie było, co pokazuje, że rynki po prostu wczoraj widziały tylko to, co chciały. Reakcji na eurodolarze dziwić się moim zdaniem nie można, bo o ile można porównać istotność tych odczytów, to rozpoczęte budowy domów są raczej lepszym barometrem stanu gospodarki. Od samego pozwolenia na budowę do rozpoczęcia budowy bowiem często jeszcze daleka droga.

Ale pesymizm trwał tylko do momentu rozpoczęcia handlu w Stanach. Mocny start giełd za oceanem rodził po raz kolejny obawę, że z biegiem czasu parkiety wytracą swój impet i pociągnął w dół również rynek walutowy, jak już wcześniej bywało. Nic takiego jednak nie miało miejsca i w USA sesja zakończyła się sporymi wzrostami, S&P500 zyskało 1,55proc., a Nasdaq napędzany ponad 5proc. wzrostem kursu akcji Apple zyskał 1,82proc. EUR/USD nieznacznie zyskał. Bykom nie zaszkodziły nawet nienajlepsze dane o produkcji przemysłowej, która drugi raz z rzędu nie uległa zmianie. W centrum uwagi były lepsze od prognoz wyniki spółek notowanych na giełdzie, ale całe wczorajsze wzrosty zdecydowanie były na wyrost.

W Azji sesja była wzrostowa, a indeksy zyskały po około 1,5proc. Ruch na eurodolarze był jednak tradycyjnie nie wielki, ale co ciekawe dominował kierunek południowy.

Dzisiejsze kalendarium nie jest zbyt obfite. W zasadzie dla Polski istotne będą tylko dane o przeciętnym wynagrodzeniu i zatrudnieniu, ale oczywiście pozostaną one bez wpływu na szeroki rynek. Większy wpływ powinny mieć prędzej wyniki kwartalne spółek z amerykańskiej giełdy. Kontrakty terminowe od rana znajdują się na mieszanych poziomach, ale oscylują wokół neutralnych poziomów.

Jacek Jarosz
FinancialWeb