Kontrowersje wokół Google Drive
- Utworzono: piątek, 27, kwiecień 2012 13:20
Usługa Google Drive została wreszcie oficjalnie uruchomiona. Wielu użytkowników otrzymało już e-mail’owe powiadomienie o możliwości korzystania, z jakże długo oczekiwanej, opcji przechowywania swoich danych w tzw. chmurze Google. Jednak chwilę po oficjalnej premierze, w blogosferze oraz na Twitterze, wybuchła bomba obaw związanych z prawami własności, które rzekomo Google posiada do całości treści przechowywanych przez nas na ich wirtualnym dysku. Wielu analityków zaniepokoiła świadomość, iż firma będzie miała prawa autorskie do wszelkich dokumentów, filmów, zdjęć oraz wszystkich innych plików magazynowanych na swoich serwerach. Czy ich obawy są uzasadnione?
Rzeczywiście, część nowej, niezwykle kontrowersyjnej polityki prywatności Google może być powodem powstałego zgiełku. Zgodnie ze zmodyfikowaną jej wersją, która weszła w życie z dniem 1 marca 2012 roku: „Gdy użytkownik wgrywa lub w jakikolwiek inny sposób umieszcza materiały w naszych usługach, udziela Google’owi (i tym, którzy z nim współpracują) obowiązującej na całym świecie licencji na używanie, przechowywanie, reprodukowanie, modyfikowanie, tworzenie dzieł pochodnych (takich jak tłumaczenia, adaptacje i inne zmiany, dzięki którym treści użytkownika lepiej współgrają z naszymi usługami), komunikowania, publikowania, publicznego wystawiania, wyświetlania i dystrybucji takich treści.”
Oczywiście, taka polityka prywatności nie dotyczy jedynie Google Drive, ale także wszystkich innych usług oferowanych przez firmę. Wprowadzenie zmian było próbą ujednolicenia zasad obowiązujących dla wszystkich proponowanych przez giganta usług internetowych. Kontrowersje wokół nowej polityki mają podwójny wymiar. Z jednej strony wiele osób, po zapoznaniu się z regulaminem, jest przekonanych, że odbiera on użytkownikom ich prawa do treści przechowywanych w chmurze, opierają się oni bowiem na paragrafie przytoczonym wcześniej. Z drugiej strony jednak, w innej część dokumentu czytamy, iż: „Użytkownik zatrzymuje wszelkie prawa własności intelektualnej dotyczące treści umieszczonych w serwisie.” To oczywiście oznacza, że internauci zachowują swoje prawa do treści przechowywanych w Google Drive. Nie mają oni jedynie dostępu do przechowywanych przez siebie materiałów z dowolnego miejsca, nie mogą dzielić swoich treści z przyjaciółmi oraz przechowywać ich w chmurze Google przy jednoczesnym zachowaniu prawa własności intelektualnej. Prawda, że jest to zrozumiałe?
Czołowi rywale Google’a, oferujący podobne usługi składowania danych, czyli SkyDrive Microsoft’u i Dropbox, pozostawiły swoim użytkownikom bezsprzeczne prawa autorskie do wszelkich uploadowanych przez nich plików. W regulaminie Dropbox’u znajduje się następujący zapis: „Użytkownik zachowuje pełne prawa do informacji, plików i folderów, które można przechowywać za pomocą Dropbox’u. Nie przypisujemy sobie żadnych praw do tych treści.” Podobne zapewnienie znajduje się w statucie SkyDrive: „Nie przypisujemy sobie żadnych praw do treści, które umieszczane są w serwisie. Treści użytkownika pozostają jego treściami.” Jak widać przepisy nie muszę przybierać formy enigmy.
Natomiast w przypadku Google Drive kwestia własności praw autorskich jest wciąż niejasna. Chyba najwyższa pora, aby Google przedstawił klarowne, niedwuznaczne wyjaśnienie pozwalające na rozwianie wątpliwości, które powstały wokół tej kwestii. Dobrze, aby użytkownicy mogli przechowywać swoje dane bez obawy przed utratą swoich praw.
Natychmiast po uruchomieniu tak bardzo promowanej usługi Google’a, w sieci zrobiło się głośno na temat jej kilku nowych, niesamowitych zastosowań. Google Drive bowiem może być wykorzystywany jako platforma, np. jeśli pracujesz z przyjacielem, planujesz ślub z narzeczonym lub przeliczasz budżet ze swoim współlokatorem, macie możliwość gromadzenia tam niezbędnych wam materiałów. Ponadto serwis obsługuje wszystkie typy plików w tym filmy, zdjęcia, pliki PDF i wiele innych. Pojawiają się jednak głosy o problemach z wgrywaniem dużych plików. Co ważne, możecie korzystać z chmury bez względu na oprogramowanie na jakimi pracujecie. Co prawda wersja pod Linux jeszcze nie ruszyła, jednak, jak obiecuje producent, i na tym systemie aplikacja ma być dostępna już niebawem.
Co więcej, w Google Drive wbudowany jest, tak popularny ostatnio, Google Docs. Dzięki temu, po zalogowaniu się, znajdziemy w nim wszystkie dotychczas przesłane przez nas pliki oraz utworzone dokumenty. Chmura staje się narzędziem nadrzędnym. Daje to możliwość tworzenia i modyfikowania dokumentów czy arkuszy kalkulacyjnych przez wiele osób, jeśli tylko mają one dostęp do twojej chmury, dysponujemy bowiem różnego rodzaju uprawnieniami.
Usługa ta umożliwia bezpieczny i stały dostęp, do przechowywanych przez użytkowników treści, z dowolnego miejsca na świecie. Wystarczy, że dysponują oni urządzeniem podłączonym do sieci, w tym także smartphonem Android. Wersja dla iPada oraz iPhone’a ma ruszyć niebawem. Jednak biorąc pod uwagę długi okres oczekiwania na Google Drive, niedociągnięcia wydają się być szczególnie drażniące, zwłaszcza zakres dostępności usługi. Mówi się, że w tym aspekcie niedoścignionym wzorem jest Dropbox, który dostarcza aplikacje na wszystkie popularne platformy systemowe i mobline.
W chmurze stworzonej przez Google, dzięki wykorzystaniu technologii optycznego rozpoznawania znaków (OCR), mamy możliwość wyszukiwania dokumentów i plików za pomocą słów kluczowych. Udostępniona w ramach usługi wyszukiwarka przeszukuje także zawartość zeskanowanych dokumentów. Google Drive jest także chwalony za najbardziej przyjazny interfejs.
Co ciekawe, premiera usługi Google nałożyła się w czasie na uruchomienie zliftingowanej wersji SkyDrive oraz poszerzonej o nowe funkcje usługi DropBox. Ta pierwsza zwiększyła dostępność aplikacji na nowe platformy systemowe i mobilne, przebijając tym samym w tym zakresie Google. Dodano także możliwość podłączenia swojego dysku domowego do chmury, co umożliwia zdalne przeglądanie jego zawartości z innego komputera czy komórki. Pewnym zaskoczeniem było zmniejszenie darmowej powierzchni z 25GB do 7GB, jednak stali użytkownicy zachowali większą przestrzeń, nowi zaś mogą ją powiększyć odpłatnie. Dla porównania Google oferuje 5GB bezpłatnego obszaru, DropBox natomiast 2GB, również z możliwością rozszerzenia za niewielką kwotę. Do innowacji wprowadzonych przez DropBox zaliczyć możemy możliwość udostępniania plików również osobom, które nie są zarejestrowanymi użytkownikami portalu. Teraz z łatwością możemy stworzyć link do naszych zasobów i przesłać go wybranej osobie.
A więc, którą chmurę wybrać? Popularna komunistyczna prawda, napisana przez Etienne’a Cabeta w 1840 roku: „Każdemu według jego potrzeb, od każdego według jego sił”, współcześnie nabiera nowego znaczenia.
NewWeb PR
www.newwebpr.pl
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5739 gości