Studia : trzeba czy można?
- Utworzono: poniedziałek, 07, marzec 2011 18:31
Opłacalne studia – istnieje coś takiego? I jaka jest miara sukcesu? Upragniony etat i 2000 netto czy własna firma? Co robić po filozofii i czemu Szkoła Główna Handlowa jest najbardziej zadłużoną uczelnią?
Czy „jakieś studia” się opłacają?
Problem dotyka w pewien sposób wszystkich, wpływa na całą gospodarkę. Pęd do studiowania ogarnął polską młodzież już lata temu. Na początku lat dziewięćdziesiątych miało to sens – zdobyć wyższe wykształcenie w nowej rzeczywistości, budowany był wtedy kapitalizm bez kapitału. Jeszcze ok. roku 2000 oczywiste też dla wszystkich było, ze lepsze studia niż brak studiów. Jakichkolwiek. Pojawiły się więc Wyższe Szkoły Tego i Owego, gdzie za opłatą można było zdobyć tytuł magistra. Przybyło nam więc przyszłych specjalistów od resocjalizacji, politologów, pedagogów, fachowców od zarządzania i cała armia socjologów.
Liczba bezrobotnych socjologów jasno pokazuje, że „jakieś studia” się nie opłacają. Wcale.
Oczywiście, podobnie by było, gdyby rynek pracy zalała jakaś absurdalna ilość chemików. Jednym z powodów, dla których inflacja dyplomów chemikom nie grozi jest fakt, że trudniej ich „wyprodukować”. Naprawdę, nie w tym rzecz, że chemia jest trudna. Wśród wymienionych nauk żadna nie jest tak naprawdę szczególnie łatwa – to poziom uczelni drastycznie się obniżył. Popyt ze strony studentów został zaspokojony przez podaż ze strony szkół.
Socjologa kształci się taniej niż chemika – choćby dlatego, że nie potrzeba wtedy drogiego laboratorium. I już, to wszystko. Ewentualna duża ilość bezrobotnych chemików nie świadczy o chemii jako nauce czy jej przydatności na rynku pracy – świadczy o uczelniach i studentach z kiepską zdolnością do przewidywania (np. związków przyczynowo – skutkowych).
Studentów jakich kierunków potrzebuje rynek?
Żadnego. Naprawdę, należy jak najszybciej zrozumieć, że tytuły które zdobywa się na uczelni nie oznaczają natychmiast kariery i podwyżki. Jeśli oznaczają, to raczej dzięki nowym umiejętnościom i uprawnieniom. Wcześniejsze skojarzenie, studia = dobra praca, to zwyczajnie błąd.
Oczywiście, są kierunki, gdzie nabywa się umiejętności które są cenne na rynku. Stąd popularność np. informatyki. Student takiego kierunku ma realną szansę pracować w zawodzie i zarabiać średnią krajową. Albo dwie średnie.
Niestety, spędzenie jednej imprezy w towarzystwie informatyków daje pewność, że nie jest to najwyższa forma w jaką może ewoluować maturzysta. Dotykamy tu właściwie szerszego problemu: wolisz pracować w zespole czy sam? Freelancer czy szef grupy? A jeśli masz prowadzić firmę – dasz sobie radę z terminami i fakturami? Dużo pytań i trudne odpowiedzi, ale warto sobie na nie odpowiedzieć. Jeśli jesteś maturzystą, lub znasz jakiegoś – czas zmierzyć się z realiami. Wiedz też, że cokolwiek czeka Cię na studiach – szkoła średnia Cię nie przygotowała. Kreatywność, jakże ceniona w niemal każdej branży (no dobrze, na medycynie to może być podejrzane) to coś, czego system edukacji oducza.
W temacie kreatywności i edukacji niech podsumowaniem będzie głos mistrza (można włączyć polskie napisy):
\n
-
Wzrosty
-
Debiuty
-
Spadki
-
Obroty