Przyszłość już tu jest - przed oczami
- Utworzono: poniedziałek, 13, maj 2013 16:20
Gdy kilkanaście lat temu czytywałem legendarne pismo "Nowa Fantastyka", utkwił mi w głowie slogan, którym ów magazyn promował rocznicowy numer, upamiętniający dwie dekady obecności na rynku. Hasło to brzmiało: "Od dwudziestu lat tworzymy wizje przyszłości - a przyszłość już tu jest".
Już wówczas, około roku 2002, zdawało mi się, że to jedno zdanie ma w sobie wiele treści, a przecież były to czasy, gdy internet w zasadzie wciąż jeszcze raczkował, zaś korzystanie z przeciętnego telefonu komórkowego ograniczało się głównie do rozmawiania, wysyłania SMS-ów i grania w proste gierki o symbolicznej grafice. W kioskach raptem rok czy dwa lata wcześniej przestał się ukazywać "Magazyn Amiga" (zaś "Amiga Computer Studio" dogorywało), zaś aparat cyfrowy to była droga rzecz, którą podobno w wakacje miał dostać bogatszy kolega od wujka z Niemiec - czy coś w tym rodzaju. Oczywiście trochę przesadzam, tym niemniej nie ulega wątpliwości, że od tego czasu poszliśmy mocno do przodu. Okulary Google Glass, o których tyle się w ostatnich miesiącach mówi, to właśnie przejaw tego postępu technologicznego. Świetnie zresztą wpisują się one w ów slogan "Nowej Fantastyki". Oto bowiem przyszłość już tu jest.
Hitem staroświeckich powieści science-fiction były "wideofony" - zegarki czy też telefony, na których wyświetlała się twarz rozmówcy. Niby banał, ale swego czasu mógł budzić fascynację. Koncepcje nanoszenia na obraz świata zewnętrznego, odbierany przez oczy, informacji z elektronicznego urządzenia połączonego z siecią, zapewne także się pojawiały w literaturze i filmie, choćby w cyberpunku czy hard sf. I oto okazuje się, że to już rzeczywistość. Google oferuje okulary ze specjalną nakładką, dzięki której przed naszymi oczami wyświetlają się rozmaite bonusowe newsy, wiadomości i podpowiedzi - trochę jak na Google Street View, trochę jak na Facebooku czy Youtube. Idziemy ulicą, komputer wyświetla nam przed oczami jej nazwę, informuje o najbliższych restauracjach czy księgarniach. W rogu dostrzegamy twarz kolegi i treść e-maila, którego nam przesłał. U góry wyświetla się temperatura powietrza. Możemy zrobić zdjęcie , nagrać film wideo, przesłać coś do internetu.
Na razie jednak wszystko jest jeszcze w wersji wstępnej i podstawowej. Stosunkowo nieliczni dotąd użytkownicy (cacko kosztuje obecnie 1500 dolarów) są podzieleni. Można spotkać się z opiniami pełnymi zachwytu samym faktem, że "w powietrzu" (rzekomo) coś się wyświetla, niektórzy narzekają jednak na prosty, skromny interface użytkownika czy bardzo słaby akumulator (szybko się wyczerpuje, zwłaszcza przy nagrywaniu wideo).
Rodzą się oczywiście pewne wątpliwości co do tego, w jaki sposób będzie można wykorzystywać okulary. Na przykład niektórzy obawiają się, że przy ich pomocy będzie można nagrywać, filmować i fotografować ludzi bez pytania ich o zgodę, ci zaś nie będą o tym nawet wiedzieć. Z pewnością Google Glass nie wzbudzi też aplauzu rzeczników open source, wolnego oprogramowania itp. Oto bowiem Google, jak na razie, zastrzega, że kupionych okularów nie wolno nikomu dawać, pożyczać lub odsprzedawać, wówczas bowiem korporacja po prostu je zdezaktywuje i staną się kawałkiem krzemu tudzież złomu.
Oczywiście wizja okularów rozszerzających rzeczywistość może niepokoić także tych wszystkich, którzy przejawiają jeszcze pewną nostalgię za takimi przedmiotami jak choćby mapa czy gazeta - albo za przemierzaniem zakamarków miasta, zaułków i uliczek w celu znalezienia poszukiwanego sklepiku, pomnika czy baru, za pytaniem ludzi o drogę, za robieniem zdjęcia aparatem (pal licho, choćby i cyfrowym). Rzecz jasna nikt nikomu nie zabroni (czyżby...?) zdjęcia okularów, ale z drugiej strony można sobie wyobrazić, że to, co dziś może się nam wydawać (szkodliwą lub nie) fanaberią, niedługo stanie się rzekomo konieczną potrzebą. Wszystko zmierza ku integracji, jak już kiedyś pisałem w innym tekście. Zamiast wypadu do biblioteki, rozwijania mapy na miejskim skrzyżowaniu, czytania szeleszczącej gazety w tramwaju, wrzucania listu do czerwonej skrzynki pocztowej - będziemy mieli wszechmocne okulary, sterowane głosem, ruchem głowy, prostym panelem przypiętym do pasa lub... myślą.
Na koniec oderwijmy się od tych rozważań i dodajmy, że z technicznego punktu widzenia Google Glass to komputer (okulary, owszem, ale przecież tak naprawdę to komputer) obsługiwany przez system Android 4.0.4 lub wyższy, z 5-megapikselową kamerą, Bluetoothem, Wi-Fi, nośnikiem danych pozwalającym na zapis 16 GB oraz pamięcią RAM 682 MB.
Kamil Kiermacz
(na obrazku: fragment okładki "Amazing Stories", pierwszego w dziejach pisma poświęconego typowo science-fiction, numer z grudnia 1946, autorem ilustracji był Bob Hilbreth)
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2463 gości