Róża pamięci, róża zapomnienia
- Utworzono: czwartek, 22, listopad 2012 20:00
Nie dziwi fakt, że Thomas Stearns Eliot doczekał się uznania wśród artystów z tej właśnie niszy muzycznej – leżącej gdzieś na przecięciu rzewnego neofolku i opustoszałych połaci dark ambientu. Zaskoczeniem może być jedynie fakt, że stało się to tak późno. Tak czy inaczej cieszyć można się, że z inicjatywą wyszła rodzima wytwórnia Wrotycz Records, publikująca nieczęsto, ale najwidoczniej w przemyślany sposób.
Materiał „Rose of Memory, Rose of Forgetfulness” powstał zresztą przy współpracy z rosyjską Brudenią, zaś na składance pojawiły się zespoły z obwodu królewieckiego (kaliningradzkiego). Z tego zapewne powodu duch jest tu nie tylko słowiański, ale też i staropruski – i bynajmniej nie chodzi tu o Prusy rozumiane jako jedna z emanacji Niemiec, ale o zaginione plemiona bałtyckie. W istocie, do tej wymarłej kultury nawiązuje choćby projekt Romowe Rikoito. W pięknie opracowanej wkładce do płyty czytamy zresztą o podobieństwach pomiędzy opisywanym przez Eliota „Wasteland”, a krainą Prusów, która „znikła z oficjalnego świata i stała się zapomnianą ziemią jałową”.
Kompilacja utrzymana jest w estetyce neofolkowej, nie jest to jednak ów sztampowy, harcersko-ogniskowy neofolk niemiecki, który znamy z twórczości Belborn czy Forseti (zresztą bardzo dobrej, moim skromnym zdaniem). Daleko też do żołnierskiego kamuflażu Death in June, towarzyszącego nieco wyświechtanym prowokacjom Douglasa Pearce.
Rosjanie prezentują inne podejście, być może bardziej nostalgiczne, melancholijne i zamyślone. Dużo tu skrzypiec i klawiszy, urokliwych, zgoła kołysankowych melodii przywodzących na myśl Current 93 z okresu „Of Ruine Or Some Blazzing Starre” czy „Thunder Perfect Mind” (słychać to w szczególności w utworach Sunset Wings i Romowe Rikoito). Nie znaczy to jednak, że składanka ogranicza się do tej stylistyki. Warto zwrócić uwagę na rytualno-elektroniczny, zrytmizowany „Rannoch” grupy Kratong czy na drapieżną, eksperymentalno-ambientową ilustrację do słynnej frazy „April is the Cruellest Month”, sprokurowaną przez projekt Volosy. Z kolei Waldsonne częstuje nas swoistym scherzo na temat eliotowskiego „Hipopotama”; w tym przypadku muzyka znów kojarzy się z Current 93, ale raczej z czasów „Swastikas for Noddy”.
Cały album zamyka natomiast przepiękna, porażająca kompozycja Neutral, będąca de facto muzyczną realizacją posępnego poematu o „Wydrążonych ludziach”. Przez ponad osiem minut wygłaszanej chrapliwym szeptem deklamacji towarzyszy jednostajny, smutny motyw melodyczny i złowrogie dźwięki w tle. Tymi środkami Neutral kreuje obraz jakiegoś bliżej nieokreślonego, umierającego świata, niczym kraina Charn, napotykana przez dzieci z Narni w „Siostrzeńcu Czarodzieja”. „For thine is the kingdom, for thine is the kingdom” – woła wokalista w ślad za Eliotem, a później już tylko kończy się świat, „nie hukiem, ale skomleniem”. Chciałoby się na moment wyjść poza Eliota i uzupełnić te ostatnie chwile o cytat wieńczący „Lamparta” vel „Geparda” Tomaso di Lampedusy: „Potem wszystko zamarło w usypisku sinego kurzu”.
B. Garga
V/A - A Tribute to T.S. Eliot "Rose of Memory, Rose of Forgetfulness", Wrotycz Records / Brudenia Records 2012
(występują: Romowe Rikoito, Sunset Wings, Embrace of Branches, Kratong, Waldsonne, Volosy, Neutral).
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2317 gości