Malowanie kosmosu dźwiękiem
- Utworzono: wtorek, 04, grudzień 2012 12:17
W latach 60-tych i 70-tych powszechnie wydawało się, że najbliższą przyszłością techniki, a nawet całego rodzaju ludzkiego, jest ekspansja kosmiczna. Nic dziwnego – w roku 1957 Sowieci wystrzelili pierwszego sztucznego satelitę (Sputnik 1), a już dwanaście lat później Amerykanie wylądowali na Księżycu (zakładając, że całego przedsięwzięcia nie zmontowano w Hollywood, jak przypuszczają entuzjaści teorii spiskowych). Naturalne było zatem myślenie, że czeka nas rychła kolonizacja Srebrnego Globu, a następnie loty załogowe na Marsa i inne planety, a później – jeszcze dalsze podróże.
Praktyka pokazała, że technologia poszła w innym kierunku, koncentrując się na takich zagadnieniach jak internet, multimedia, miniaturyzacja czy nanotechnologia, podczas gdy wizje dalekich podróży odłożono na bliżej nieokreślone „później”. Pomysł wyprawy na Marsa powraca co kilka lat, ale na razie wciąż daleko do konkretnych rozstrzygnięć.
Wszystko to jednak nie zmienia faktu, że kosmos pozostaje ogromną inspiracją dla całej rzeczy artystów, w tym również muzyków (kompozytorów). Z bezmiarem przestrzeni kojarzy się nam często muzyka elektroniczna (Jarre, Vangelis, Schulze), ale tematykę poruszano także w space-rocku (Hawkwind), rocku psychodelicznym (Pink Floyd) czy akademickiej muzyce poważnej vel klasycznej (Gustav Holst). Nie zaskakuje specjalnie fakt, że przestrzeń kosmiczna to źrodło natchnienia dla całej rzeszy artystów sceny ambient. Rozmyte plamy dźwiękowe, tajemnicze odgłosy i przeciągłe, syntezatorowe dźwięki kreujące nostalgiczny nastrój – to idealne środki do odmalowania pejzaży rodem z obcych planet albo po prostu usianej gwiazdami otchłani.
Tym tropem podążał niewątpliwie Danilo Kazancew z rosyjskiego Nowosybirska, nagrywając kilka lat temu album „Deep Thoughts About Universe” pod szyldem projektu Alg8l. „Głębokie myśli o wszechświecie” – trzeba przyznać, że tytułowi temu nie brakuje rozmachu. Podobnie rzecz się ma z tytułami większości kompozycji zawartych na płycie, by wymienić tylko „The Conversion of Space to Time” czy „Aware Of Universe's Inevitable Collapse”.
Artysta kreuje kosmiczną atmosferę opisanymi wcześniej środkami, typowymi dla ambientu. Nie wydaje się, by wybiegał poza standard gatunku, choć szczęśliwie udaje mu się jakimś cudem ominąć strefę banału rodem z zestawów muzyki relaksacyjnej. Nie jest to ambient całkowicie opustoszały, w typie Lull czy Thomasa Koenera, choćby dlatego, że syntezatorowe pady snują swoje smutne lub mroczne melodie. Są one jednak ozdabiane bliżej nieokreślonymi szmerami, dudnieniami i szumami, nadającymi całości pewną głębię. W istocie dźwięki te kojarzyć mogą się z odgłosami, które moglibyśmy usłyszeć na obcych planetach, smaganych dziwnymi opadami, erupcjami i wichrami - choć równie dobrze można doszukiwać się w nich brzmienia rotujących sfer niebieskich... Utwory są przy tym długie (średnio około dziesięciominutowe), co pozwala wczuć się w klimat i wychwytywać zmysłem słuchu obrazy, które zapewne chce nam przedstawić Alg8l.
Materiał ukazał się zarówno jako plik .mp3 (w portugalskim net-labelu Enough Records), jak również w postaci CD-R (mam przyjemność posiadać jedną ze 115 kopii wypuszczonych przez rosyjską wytwórnię Misfake Studio). Warto dodać, że Alg8l wydał później kolejne „kosmiczne” materiały: „Follow the Cepheid Light” (Nulll Records 2008) i „Heaven Debris” (2011). Ten ostatni porusza tematykę jednego z bardziej niezwykłych i niewyjaśnionych wydarzeń XX wieku – a mianowicie katastrofy meteorytu tunguskiego.
Adam Witczak
Alg8l – „Deep Thoughts About Universe”, Misfake Studio 2007.
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2332 gości