Zamiast abonamentu już oficjalnie podatek?

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło - ustami Bogdana Zdrojewskiego, szefa resortu, który wypowiedział się na ten temat w porannej audycji radiowej - że przygotowało już założenia do nowej ustawy medialnej. W szczególności chodzi tu o porzucenie dotychczasowej koncepcji abonamentu radiowo-telewizyjnego.

Niestety, nie należy się spodziewać całkowitej jego likwidacji. Projekt zakłada jedynie rezygnację z uciążliwej i kontrowersyjnej procedury rejestracji odbiorników i zastąpienie jej "opłatą audiowizualną". Czym miałaby być taka opłata? W istocie rzeczy wszystko wskazuje na to, że nowym podatkiem, i to tym razem całkiem oficjalnie obowiązującym wszystkich.

Pozytywem rozwiązania byłoby oczywiście zaprzestanie ekstrawaganckiej procedury sprawdzania tego, czy posiadamy odbiornik radiowy lub telewizyjny, o czym pisaliśmy w kwietniu. Pisaliśmy wówczas jednak także o innych brakach (logicznych) w koncepcji abonamentu. Nowe, postulowane rozwiązanie zakłada po prostu, że wszyscy będziemy składać się na media publiczne - co oficjalnie zwać się będzie płaceniem za prawo do ściągnięcia sygnału radiowego lub telewizyjnego. Nie jesteśmy co prawda pytani o zainteresowanie takim prawem, zaś sygnał TVP nie jest kodowany, niemniej minister kultury zapewnia, że opłata będzie korzystniejsza niż dotychczasowy abonament - bo ma być dużo niższa.

Zdrojewski jest zdania, że nową ustawę powinna zgłosić grupa posłów, co dałoby możliwość szybszego jej przeprowadzenia, niż w przypadku prezentowania jej przez rząd. Obecnie resort prowadzi konsultacje prawne, na podstawie których ma się m.in. stać jasne, czy taki rodzaj opłaty będzie można włączać do innego rachunku (choćby za elektryczność) i czy prawidłowe byłoby pobieranie jej od adresu domowego.

Adam Witczak