PMI wniósł na rynki nutę optymizmu
- Utworzono: poniedziałek, 02, wrzesień 2013 11:46
Zaprezentowana dziś seria odczytów PMI dla przemysłu krajów europejskich powszechnie została odebrana jako sygnał, że najgorszy etap kryzysu gospodarczego już przeminął, a gospodarki powoli wydobywają się z dołka. Nim to skomentujemy, spójrzmy na liczby, jakie pojawiły się w odczytach.
W naszym kraju wartość przemysłowego PMI za sierpień wyniosła 52,6 pkt, podczas gdy w lipcu było to 51,1 pkt. Średnia z prognoz analityków zakładała wzrost do 51,7 pkt, można zatem mówić o odczycie wyraźnie optymistycznym.
W bardzo mocno dotkniętej kryzysem Hiszpanii indeks przekroczył barierę 50 pkt (powyżej której można mówić o przewadze optymistów) i osiągnął poziom 51,1 pkt. PMI Czech wzrósł z 52 pkt do 53,9 pkt, powyżej prognoz. Podobnie było we Włoszech - 51,3 pkt w miejsce 50,4 pkt. We Francji utrzymany został (zgodnie z przewidywaniami) poziom 49,7 pkt, w Niemczech wzrost nastąpił, ale minimalnie niższy od prognozy (z 50,7 pkt do 51,8 pkt, a nie 52 pkt).
Odczyt dla całej Strefy Euro to 51,4 pkt (w miejsce notowanych poprzednio 50,3 pkt), w Wielkiej Brytanii PMI skoczył zaś z 54,8 pkt do 57,2 pkt. Wszystko to rzeczywiście pokazuje, że jest lepiej - choć w praktyce oznacza to mniej więcej tyle, że menedżerowie dużych firm przemysłowych lepiej oceniają ich sytuację. Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie problemy zostały rozwiązane.
O tym, jak rozmaicie można interpretować wskaźniki i jak bardzo można przy tym zbłądzić, pisaliśmy całkiem niedawno w odrębnym tekście. Istotne jest również to, że poziomy pewnych wskaźników publikowanych przez instytuty statystyczne nie przekładają się od razu na poziom życia przeciętnego obywatela. Trudno zresztą precyzyjnie ocenić, czym jest dobrobyt - na przykład, czy "posiadanie" dużej ilości rzeczy na kredyt jest autentycznym bogactwem czy tylko jego imitacją? Wzrostom płac czy wynagrodzenia w pewnych sektorach (jak np. przemysł) mogą towarzyszyć redukcje w innych (słyszeliśmy ostatnio o masowych zwolnieniach wśród polskich nauczycieli), a przecież nie jest tak, że pracownicy mogą dowolnie "przeskakiwać" między branżami wymagającymi różnych kwalifikacji.
Tak czy inaczej Europa musi pamiętać, że wciąż ma jeszcze pod sobą pewne "tykające bomby". W najbliższym czasie chodzi tu przede wszystkim o kraje południa. Niedawno mogliśmy dowiedzieć się z oficjalnych i nieoficjalnych przekazów, iż Grecja prawdopodobnie będzie potrzebowała kolejnej pomocy finansowej. Z kolei w Hiszpanii problemem jest deficyt budżetowy - miał w tym roku nie przekroczyć 3,8 proc., ale już w lipcu przebił poziom 4,3 proc. To oznaczać może kolejne obniżki wydatków publicznych i program oszczędnościowy, o ile Hiszpania chce spełnić wymogi unijne. Tymczasem Komisja Europejska nakazała jej, by w roku 2016 obniżyła deficyt do 2 proc. PKB.
B. Garga
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5754 gości