Wieści z Bytomia

Poprzednia nasza analiza spółki Bytom nosiła tytuł "Już na plusie", co odnosiło się do niezłych wyników za rok 2013. Teoretycznie dzisiejszy tekst moglibyśmy zatytułować "Znów na minusie", ale byłoby to pewnym nadużyciem. Owszem, prawdą jest, że pierwszy kwartał roku 2014 przyniósł firmie straty – ale tak samo było w analogicznym okresie roku ubiegłego, a mimo tego ostatecznie udało się wówczas wygenerować roczne zyski.

Co więcej, straty, którymi Bytom rozpoczął rok bieżący, są wyraźnie niższe niż te, które notowano poprzednio. Naturalną koleją rzeczy czytelnik może zatem podejrzewać, że w całej sprawie kryją się pewne istotne niuanse, związane np. z sezonowością i specyfiką działalności. O tym właśnie będziemy mówić.

Wpierw spójrzmy na kwoty:

To, co od razu rzuca się w oczy, to niewątpliwy wzrost obrotów w skali rocznej. Przychody zwiększyły się z 16,65 mln zł do 21,04 mln zł, a więc o ponad 26 proc. Na działalności operacyjnej Bytom stracił 711 tys. zł, na czysto zaś 937 tys. zł, ale – jak wspomnieliśmy wyżej – straty te były dużo niższe niż w styczniu, lutym i marcu 2013 (i to przy większych przychodach). Ostatecznie ujemna marża EBIT wyniosła -3,38 proc., netto zaś -4,45 proc.

Co do przychodów, to w skali rocznej wzrosły głównie dzięki sprzedaży detalicznej, "która jest najistotniejszą gałęzią działalności Spółki" (jak mogliśmy przeczytać w ostatnim raporcie kwartalnym). Sama sprzedaż detaliczna wzrosła aż o 34 proc. Trzeba mieć przy tym na uwadze, że styczeń i luty to czas wyprzedaży kolekcji jesienno-zimowej, a to powoduje uzyskiwanie marż niższych niż w pozostałych miesiącach, gdy wprowadzane są nowe kolekcje. Z tym też należy zapewne wiązać widoczne w tabeli ujemne wyniki – i z tego też powodu mylne byłoby rozważane na początku tekstu wnioskowanie, iż po okresie zysków Bytom wrócił "na minus".

W istocie rozmaite wskaźniki rosły – np. liczba zrealizowanych paragonów w relacji do liczby wejść do sklepów, a także średnia wartość paragonów (o 10 proc. w skali rocznej). Zwiększył się zysk brutto na sprzedaży – w pierwszym trymestrze 2013 było to 7,49 mln zł, tym razem 9,94 mln zł. Wzrosła także odpowiadająca mu rentowność.

Poniżej widzimy wyniki roczne z lat 2009 – 2013, a także pozycje bilansowe (w tym także te z końca marca 2014):

Przeciętna wartość rocznych obrotów to 5,67 mln zł. Po ciężkich latach 2009 – 2012 rok ubiegły przyniósł poprawę sytuacji, wyjście na plus i zyski EBITDA, EBIT i netto (z rentownościami odpowiednio równymi 4,84 proc., 1,51 proc. i 1,17 proc.).

Pod koniec marca aktywa obrotowe opiewały na 36,76 mln zł, trwałe na 16,7 mln zł. Te ostatnie były niższe niż kapitał własny, zachowana była więc złota reguła bilansowa. Wskaźnik płynności bieżącej miał wartość wyższą niż 1 pkt, co jest zjawiskiem pozytywnym, niepokoić może natomiast to, że w majątku obrotowym bardzo skromne (raptem 518 tys. zł) były środki pieniężne. Ogół długów przewyższał kapitał własny, ale wskaźnik na poziomie 1,63 pkt to jeszcze obszar, który spokojnie można tolerować (inna rzecz, że był to poziom wyższy niż np. pod koniec grudnia 2013 czy w końcówce roku 2012).

Sytuację na wykresie kursu akcji obrazuje kolejna ilustracja:

Niewątpliwie okres od początku sierpnia 2013 do drugiej połowy lutego 2014 był czasem imponującego wzrostu ceny – z ok. 40 groszy do okolic powyżej 1,40 zł (w istocie notowano nawet maksimum dzienne na 1,51 zł). Wygląda jednak na to, że impet tego trendu już się w dużej mierze rozwiał, po dwóch korektach w kierunku złotówki mamy kolejną próbę podbijania cen, ale na razie nie zakończyła się ona wyraźnym powodzeniem. To bowiem wymagałoby przebicia się przynajmniej przez 1,40 zł. Sztuka ta oczywiście może się udać, ale raczej wtedy, gdy byki zostaną pobudzone dobrymi rezultatami półrocznymi – o ile z takimi będziemy mieć do czynienia.

Kamil Kiermacz